sobota, 13 grudnia 2008

Oszołomstwo z żarówkami


Unia znów pokazuje co potrafi i właśnie wprowadza dyrektywęzgodnie z którą w Zjednoczonej Europie nie będzie już niedługo wolnoprodukować, a może i nawet legalnie sprzedawać zwykłych, klasycznych żarówek.

Po pierwsze dziwne to maniery, że w organizmie politycznymaspirującym do miana najbardziej demokratycznego, stosuje się rozwiązanianarzucające i przymusowe, typową stalinowską urawniłowkę, zamiast stosowaćmechanizmy rynkowe. Czy nie wystarczy, że każdy sam dojdzie do wniosku co musię bardziej kalkuluje? Jak go zwykłe żarówki walną po kieszeni to zainwestujew energooszczędne. Po co kogoś zmuszać? Czemu nie robimy tak ze wszystkim?Czemu na przykład Unia nie zakaże produkcji i sprzedaży innych samochodów niżpaliwooszczędne? Czemu nie zabroni posiadania dużych wanien? – wodę też trzebaoszczędzać. Czemu nie zabroni posiadania dużych domów? Przecież oszczędnościenergii byłyby dużo wyższe w razie przeniesienia wszystkich do małych mieszkańniż przy zamianie żarówek na energooszczędne. Gdyby wszystkich pomieścić wklitkach, zaoszczędziłoby się za jednym zamachem i na ogrzewaniu, i naoświetleniu, i na ekologicznych kosztach budowy domów. O co więc chodzi z tymiżarówkami? Czemu przymus akurat w tej dziedzinie, całkowicie marginalnej, boprzecież energia zużywana na oświetlenie domostw w skali kraju w procentachjest tylko miejscem po przecinku?

Narzucanie ludziom jakiego rodzaju oświetlenia mają używaćto zdradziecka próba generalna przed następnymi podobnymi krokami. Tym bardziejzdradziecka, że podszyta kłamstwem. Energooszczędne żarówki to nie są żadneżarówki. Kłamstwo jest już w samej nazwie. Te lampki to są świetlówki i NIE sątakie same jak żarówki. Zużywają mniej prądu ale są droższe a ich produkcja iutylizacja jest bardziej kłopotliwa, gdyż zawierają toksyczne składniki. Ktojednak, zwłaszcza w biedniejszych państwach zapewni, że te procedury (produkcjai utylizacja) zostaną przeprowadzone zgodnie z najlepszą wiedzą o ochronieśrodowiska? Poza tym nikt nie pokusił się o całościowy bilans ekologicznyżarówka kontra świetlówka. Co lepsze: żarówka, która jest mniej szkodliwapodczas produkcji i podczas utylizacji ale za to zżera więcej prądu, czyświetlówka, która jest mniej łakoma na prąd ale bardziej trująca.

Ja mam do tego podejście następujące: dla mnie jest lepszeto, co mi mniej szkodzi. I tutaj zaczynają się schody. Świetlówki, zwłaszcza tenajtańsze, a takich kupuje się najwięcej, z wiadomych zresztą względów, sąszkodliwe dla wzroku. Kto nie wierzy niech się skontaktuje z którymkolwiek z InstytutówMedycyny Pracy, który to badał. Kreślarz albo namiętny czytelnik, któryzamienił starą dobrą żarówkę 60-75W na świetlówkę o „takiej samej mocy wprzeliczeniu”, szybko dorobi się problemów ze wzrokiem. Zresztą każdy zauważy,że pokój w którym wszystkie żarówki zastąpiono „odpowiednikami”energooszczędnymi są zdecydowanie ciemniejsze. Niedoświetlenie pomieszczeniarównież męczy wzrok i to jest drugie zagrożenie dla naszego zdrowia. Wiadomo –sowa czytała po ciemku i oślepła. Nawet najdroższe „żarówki” energooszczędnenie są tak zdrowe jak klasyczne żarówki ze względu na specyfikę emitowanegoświatła. Nie nadadzą się ani dla malarza ani dla nikogo, kto chce widziećnaturalne kolory i „czuje” barwy. Do tego dochodzą jeszcze inne wadyświetlówek: mniejsza żywotność przy częstym włączaniu i wyłączaniu, efektstroboskopu, mała odporność na niskie temperatury. Dodatkowo te nowe cudatechniki mają dość długi czas osiągania pełnej mocy, co męczy nasze oczy.Przecież nie będziemy czekać z rozpoczęciem naszej ulubionej lektury aż naszalampka wejdzie na obroty. Zresztą, skąd będziemy wiedzieć, że to już?

Jaki z tego wniosek? Nie dajmy się zwariować. Prawa ludzkienie tylko nie zawsze idą w parze z prawami boskimi, ale jak widać nierzadkomijają się z rozumem. Ja osobiście doceniam korzyść z energooszczędnegooświetlenia ale tylko wtedy, gdy nie zagraża to mojemu zdrowiu i celowi dlajakiego go używam. Energooszczędne „żarówki” zakładam więc tam, gdzie światłoświeci się najdłużej, czyli pod sufitem w pokojach. Tam jednak, gdzie zapalasię je często lub na krótko (przedpokój, piwnica, wc, garderoba) montujętradycyjne oświetlenie. Do lampki przy biurku, do pracy i czytania, obowiązkowostosuję klasyczne żarówki 60 lub 75W. Wolę zapłacić kilka groszy więcej za prądniż okuliście. Zresztą jeżdżąc do lekarza też działamy nieekologicznie, bozużywamy benzynę, lekarstwa, okulary lub soczewki, itp. Ja wolę moje ukochanegorące żaróweczki i od dziś będę cały czas pilnować, by mieć ich odpowiednizapas w szafie J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)