niedziela, 27 września 2009

600 tysięcy złotych kieszonkowego



Wczoraj w Radio Zet usłyszałem, że znana celebrytka (co za słowo na określenie osoby, której większość Polaków nie poznałaby na ulicy i której nazwisko bez części po mężu też dla większości krajanów nie jest znane, o innych mieszkańcach Europy czy świata nie wspominając) Weronika Marczuk-Pazura, której, po zatrzymaniu w dniu 23.09.2009 , przedstawiono zarzuty korupcyjne, wyszła na wolność po wpłaceniu kaucji w wysokości 600 tys. złotych(!!!). Zebranie potrzebnej sumy zajęło ww trzy godziny.

Nie bulwersuje mnie, iż ktoś został zatrzymany za korupcję, choć tryb tego zatrzymania i nasza praktyka anty~ i korupcyjna to temat na osobne rozważania. Politycy, i nie tylko politycy, wszędzie są narażeni na pokusy korupcyjne, i wszędzie są służby ścigające tych, którzy pokusom ulegli i są na tyle niemądrzy, by dać się złapać. Mnie bulwersuje co innego.

Trzy godziny to czas ledwo wystarczający by w realiach naszej stolicy dojechać do jednego miejsca i z powrotem. Między bajki można więc włożyć wyjaśnienia o składce wśród rodziny i znajomych. To zresztą też nie ma większego znaczenia. Ważne jest, że to czas za krótki, by uzyskać pieniądze choćby ze sprzedaży akcji. Wynika z powyższego, i to mnie bulwersuje, że w Polsce są ludzie, którzy mają w gotówce (lub innej podobnej formiej np. na rachunku bankowym) wolne pieniądze w takich sumach. Sumach, których przeciętny człowiek nie zarobi w ciągu całego życia. Sumach, które nawet dla wielkich biznesmenów nie są dostępne „od ręki”, bowiem nawet ich nie stać na to, by 600 tys. złotych leżało bezużytecznie na koncie i nie pracowało. Mają oni o wiele większe pieniądze ale ulokowane w biznesach, na kontach firmowych gdzie gotówka jest w ciągłym przepyłwie, a więc praktycznie niedostępne „na żądanie”. Bulwersuje mnie także to, że w kraju, w którym brak pieniędzy na powstrzymanie od ucieczki za granicę najlepszych naszych uczonych, w którym brak pieniędzy na wszystko, osoba przybyła w 1992 roku z Ukrainy jako „unknown” bez wykształcenia (zaczęła uczęszczać na zajęcia z prawa i administracji na Uniwersytecie Warszawskim po przybyciu do Polski) jest dziś w stanie od ręki wybulić 600 tys. złotych na kaucję.

Gdyby chodziło tylko o zazdrość, to nie byłoby tematu. Nie zazdroszczę jej ani pieniędzy, ani tym bardziej kłopotów. Problem jest w tym, że ta powyższa sytuacja jest sygnałem. Objawem rosnącego rozdźwięku między bogactwem ludzi na górze i biedą mas na dole. Motłoch jeszcze zachłystuje się kapitalizmem i niedawno zdobytą „wolnością”. Jeszcze cieszy się, iż za harówkę w niewolniczym stylu może sobie kupić używane rzęchy zwane cudownymi autami z Niemiec, że może mieć co rok nową komórkę i nowy ciuch. Co bystrzejsi już zauważają, że ich życie zaczyna przypominać życie niewolników. Z dnia na dzień mniejsze zabezpieczenie socjalne, coraz gorszy dostęp do służby zdrowia, do wykształcenia, brak czasu na wychowanie dzieci. Niezadowolonych jest coraz więcej, choć na szczęście na razie są w mniejszości. Na razie jeszcze czas, by się opamiętać. Na razie nie pojawiła się jeszcze „siła przewodnia” gotowa przeprowadzić kolejną rewolucję. Na szczęście i na razie…

Problem w tym, że gdy rozdźwięk między biednymi a bogatymi stanie się zbyt wielki, ZAWSZE znajdzie się ktoś, kto to wykorzysta, kto będzie chciał dojść do władzy na plecach niezadowolonych i po trupach posiadających. Ta lekcja tyle razy była przerabiana w ciągu dziejów, że jest aż nudna, ale jak widać materiał wciąż nie został przyswojony. Przynajmniej nie u nas…

Są kraje, które mają swoje rozwiązania tego problemu. Mimo podejmowania ciągłych działań mających na celu ochronę najbiedniejszych, nawet one, tak jak Szwecja, mają co pewien czas problemy wynikające z rozwarstwienia ekonomicznego społeczeństwa. U nas jednak nie robi się niczego w tym kierunku, wręcz przeciwnie. Arogancja władzy rośnie z każdą zmianą warty w Sejmie i w samorządach. Bogaci mają coraz więcej przywilejów a biedni coraz więcej obowiązków. Po katastrofie w kopalni Wujek w Rudzie Śląskiej wszyscy apelują do nas, do szarych ludzi, byśmy składali się na ich leczenie. Jakie sumy przeznaczyli na ten szczytny cel ci „celebryci” i te „gwiazdy”, które nas do tego namawiają? Jak długo jeszcze będą nas naciągać na datki? Czy zarządy kopalń albo politycy z własnej a nie z naszej kiesy rzucili na ten cel choć grosz? Jak długo państwo będzie chronić bogatych a obciążenia przenosić na biednych? To pytania bez odpowiedzi, na razie, i mam nadzieję, że odpowiedzi na nie nigdy nie poznam…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)