Vladimir Nabokov
Lolita
przełożył z angielskiego i rosyjskiego Robert Stiller
Seria Współczesna Proza Światowa
Państwowy Instytut Wydawniczy 1991
O Lolicie Vladimira Nabokova napisano już tyle, że podobną ilością zarówno pochwał, jak i ostrej krytyki, można by obdzielić książki nie z kilku półek, ale być może regałów bibliotecznych. Jedni uważają ją za arcydzieło, a inni wręcz za pornografię i autora mają za zboczeńca. Wszystko wynika z tego, iż wielu nie przeczytało jej do końca, a równie wielu nie było w stanie jej pojąć. Nie ma się o co obrażać, wszak dobry koniak nie każdy doceni; większość woli tanią wódkę. Lolita to powieść cebula. By ją naprawdę docenić, trzeba ją chyba przeczytać kilka razy, docierając do kolejnych warstw i odkrywając głębie, których w niej nie brak. Opowieść o skonsumowanej miłości podstarzałego mężczyzny do nastolatki jest bowiem tylko pretekstem do przemyśleń na bardzo drażliwy, niejednoznaczny i w wielu aspektach dyskusyjny temat pedofilii. Ale nie tylko pedofilii, gdyż to również rozważania o wolnej woli, o genezie miłości i wielu innych fundamentalnych dylematach. Lolita jest zarazem polem do niesamowitej, wielopoziomowej zabawy słowem i stylem, wyobraźnią i skojarzeniami, co udało się tylko dzięki absolutnemu mistrzostwu warsztatu pisarskiego, lecz jednocześnie stawia bardzo wysokie wymagania czytelnikowi, podobnie jak warstwa moralna, światopoglądowa i filozoficzna. Mało kto zauważa wyraźnie negatywną ocenę następstw miłości pedofilskiej, destrukcyjnej dla obu podmiotów takiego związku, zawartą w końcówce powieści. Nie jest Lolita lekturą na jeden wieczór. Wciąga, ale nie tak, jak mecz futbolowy, a raczej jak rozgrywka w brydża lub w szachy na poziomie mistrzowskim. Wymaga absolutnego zaangażowania i, niestety, nie jest dla każdego. To niepoprawne politycznie, ale trzeba to uczciwie podkreślić. Im mniejsze wyrobienie czytelnika, im bardziej zamknięty jego umysł, tym trudniej mu będzie obcować z mistrzostwem i wirtuozerią Nabokova. Jeśli jednak damy tej książce wszystko, czego będzie od nas wymagać, jeśli nie poskąpimy jej czasu, serca i myśli, okaże się ucztą jak żadna inna.
Polecam szczególnie to właśnie wydanie, gdyż Lolita stawia wysokie wymagania również tłumaczowi. Nie wiem czy inne przekłady wypadły równie dobrze, a ten sprawdziłem, więc polecam
Wasz Andrew
Dla mnie książka to zdecydowanie arcydzieło. Czytałam ją kawałek temu i na pewno jeszcze do niej wrócę..
OdpowiedzUsuńA wczoraj właśnie rozmawiałam na temat Lolity. Ktoś jej szukał, ja nie miałam i padł wspólny wniosek, że trzeba przeczytać. Dzięki za podpowiedź, że warto tego tłumaczenia poszukać. Rozczulają mnie książki w takim stanie. :))
OdpowiedzUsuńZapomniałem napisać, iż warto przeczytać wszystkie wstępy i posłowia do tego wydania. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNie znam Nabokova i pora to zmienić.)
OdpowiedzUsuńDla mnie na razie Lolita wystarczy. Autor bardzo wymagający, a ja wolę lektury lżejsze w odbiorze ;)
UsuńHehe, mnie "Lolita" wydawała się całkiem lekka w kontekście przeczytanego "Zaproszenia na egzekucję" :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie, tj. nie wchodząc w dyskusję, czy dzieło wymaga intelektualnej erudycji czytelnika, czy też nie, bezsprzecznie jest to powieść wybitna, znakomita, łamiąca zarówno schematy jak i tematy tabu. A o tym, by mieć pojęcie jak bardzo odrażająca moralnie wydawała się współczesnym czytelnikom, wystarczy powiedzieć, że powieść opublikowana w 1955 roku w Paryżu, doczekała się wydania w USA dopiero po 3 latach.
Nie chodziło mi o tematykę, tylko warsztat literacki :) Dla mnie odrażająca moralnie nie jest. Inna sprawa, że to też mistrzostwo - w ten sposób podać podobne danie :)
Usuń