poniedziałek, 4 czerwca 2012

Emocjonalne rozterki



Czy lepiej być rozważną czy romantyczną?
Czy dla miłości powinno się poświęcić wszystko?
Czy warto angażować się w związek, w którym uczucie jest tylko po jednej stronie?
Kiedy zaczyna się zdrada?
Jakie zmiany w życiu „wolnego ducha” niesie pojawienie się dziecka?
Który mężczyzna jest najważniejszy w życiu kobiety – ojciec, mąż, syn, kochanek?
Czy emocjonalny wielokąt można zaakceptować?

Prawie każdy kiedyś stawia sobie podobne pytania. Dobrze, jeśli wcześniej niż później, choć jak widzimy, gdy tylko rozglądniemy się uważnie, najczęściej jednak za późno. Czy jest na to jakaś rada?

Całkiem pokaźna grupa ludzi żyje wcale nieźle tylko dzięki temu, że próbuje doradzać innym w podobnych dylematach, choć wielokrotnie, nawet pomimo formalnych uprawnień do takiej działalności, ich własne wybory przynoszą opłakane skutki. Świat jest pełen dyplomowanych wychowawców i specjalistów od resocjalizacji, których własne dzieci gniją w kazamatach, negocjatorów, których własne, rodzinne spory muszą rozstrzygać sądy, niejednokrotnie karne.

Nie mniejszą chyba grupę, a na pewno o większej sile oddziaływania, mają ich koledzy po fachu, którzy doradzają z podobnym skutkiem za pośrednictwem słowa pisanego. Produkty ich szeroko reklamowanej twórczości zalegają półki księgarń i bibliotek skutecznie drenując kieszenie będących w rozterce ludzi. Czy te porady mają jakikolwiek sens?

Podobno lektura każdej książki coś czytelnikowi daje. Z tym nie sposób się nie zgodzić, gdyż niesmak lub złudzenia to też coś. Miałem okazję przeczytać kilka podobnych dzieł i żal mi ludzi, którzy zawierzyli im na tyle, by uznać je za przepis na szczęście. Być może wielu wierzy, że im pomogły, ale jeszcze więcej będzie żałować, najczęściej dopiero wtedy, gdy już będzie za późno, bo życie to nie gra komputerowa, nie da się jej odsejować i zagrać jeszcze raz.

Podstawą dobrych życiowych decyzji jest poznanie samego siebie. Każdy z nas jest inny. Każdy ma więc inne potrzeby i inaczej musi ułożyć swe życie, by mógł je uznać za udane. Jedni są samotnikami i tak naprawdę najlepiej by im było być singlem, inni potrzebują domu z możliwością skoku w bok, a jeszcze inni mają potrzebę bycia wiernym i oczekują tego od partnera. Są też niezliczone kombinacje i stadia pośrednie takich oczekiwań, a w dodatku zmieniają się one w czasie, tak jak i sami ludzie. Jedni chcą być bogaci, a dla innych nie jest to takie ważne. Dla jednych najważniejszy jest wolny czas na hobby, dla innych leniuchowanie, dla innych praca, a dla jeszcze innych władza. Czy można im globalnie doradzać?

Bądź rozważny! Nie – bądź romantyczny! Miłość jest najważniejsza! Nie – pieniądze to podstawa! Jak można komuś w jakikolwiek sposób doradzać, jeśli nie ma się dokładnej wiedzy o tym jaki jest, jakie są jego pragnienia i potrzeby, nawet, a może zwłaszcza, te nieuświadomione? Czyż nie byłoby jedynym mądrym wyjściem dokładnie poznać siebie? Ilu z tych, którzy zaczytują się poradnikami o zgodności charakteru (konia z rzędem temu z czytelników podobnych produkcji, kto powie, cóż to jest ten charakter), sięgnęło po którąś z książek przybliżających epokową teorię charakteru naszego rodaka Mariana Mazura?

Rozumiem tych, którzy czytają poradniki sztuki wyrywania lasek. W końcu nie każdemu dał Bóg tę iskrę i jeśli ktoś musi się pozbyć kompleksów poprzez zaliczenie udanego podrywu, to taka proteza pewnie mu się przyda. Nie rozumiem jednak ludzi, którzy w poradnikach szukają przepisu na to, jak znaleźć własne szczęście w trwałym związku, a nie zadali sobie nawet pytania jacy są, jakiego partnera i na jakich zasadach potrzebują. Ilu z nich sięgnęło choćby po takie pozycje jak Strategia i taktyka w miłości Miroslava Plzáka. Wszak dziś każdy mądry już wie, iż wszystko jest grą. Wiedzą o tym nie tylko bankierzy i biznesmeni, ale nawet politycy, policjanci i złodzieje. Wszystko jest grą, czyli matematyką. Wiem, wiem, od razu humaniści podnoszą krzyk. A ja się tylko pytam: Czy niebo gwiaździste stało się mniej romantyczne od momentu, gdy wiemy, że te jasne punkciki w górze to nie świetliki, a wielkie kule ognia?

Ludzie są tak różni, iż nie można im grupowo doradzać. Ja nie miałbym sumienia doradzać nawet indywidualnie. Dlatego podobne poradniki i pytania uważam za szkodliwe. Ludzie wielokrotnie latami żyją zgodnie z zawartymi w nich mądrościami, a potem lądują w psychiatryku lub schronisku dla bezdomnych. Nagle przychodzi dzień, w którym stwierdzają, iż nie pragną już być człowiekiem sukcesu, bo im to nigdy nie było do szczęścia potrzebne, że nie chcą tego lub owego, o co walczyli przez lata, bo ktoś im wmówił, że to uczyni ich szczęśliwymi. I nie każdy jest w stanie przejść obronnie przez ten moment. Dlatego, zanim poszukacie odpowiedzi, poszukajcie pytań. Poznajcie samych siebie, a wtedy stwierdzicie, że znacie wszelkie możliwe pytania i wszelkie możliwie odpowiedzi. Co nie znaczy, że w oczach i ocenie innych nie popełnicie błędów

Wasz Andrew

refleksja wywołana tematyką konkursów w serwisie LubimyCzytać.pl i tam też również zamieszczona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)