Jak propaganda kapitalistyczna, która okazała się dużo bardziej skuteczna od komunistycznej, zmienia spojrzenie na rzeczywistość większości ludzi, niech świadczy choćby poniższy cytat. Większość ludzi uważa, że za komuny budowano klitki i zapomina, że w blokach były i większe mieszkania, a nawet dość sporo całkiem dużych. Ponadto nie chce widzieć, że dzisiejsze „apartamenty” są nieraz mniejsze niż te komunistyczne „klitki”, a „apartamentowce” są upakowane dużo ciaśniej niż „bloki” na PRL-owskich osiedlach. Dziś niejednokrotnie dosłownie można pluć na blok naprzeciwko. Przepraszam - na apartamentowiec. No i umyka nam jedno - prawie każdy uczciwy człowiek pracy miał realną szansę na mieszkanie w tym komunistycznym budownictwie, a ceny tych apartamentów...
Dla lepszego wydźwięku z cytatem słownym zestawiam cytat graficzny - kliknij aby powiększyć.
„Całe mieszkanie z ciemną kuchnią miało ledwo czterdzieści metrów kwadratowych, a sprawiało wrażenie jeszcze mniejszego. Tak zostało zaprojektowane w latach sześćdziesiątych.”
Niewierni Vincent V. Severski
Sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, bo w dzisiejsza propaganda mieszkaniowa jest prywatna. Deweloper nie może zareklamować swojego towaru: sprzedajemy małe klitki na zadupiu, nie może i koniec. Klient udaje z kolei, że nie kupuje małej klitki itd. bo miałby ten dyskomfort psychiczny, że przecież pracuje od rana do nocy a tu nazbierał na kawalerkę na kredyt na 30 lat (i powinien się cieszyć, że kredyt dostał od banku łaskawcy). Wszyscy się oszukują.
OdpowiedzUsuńDruga sprawa to, że państwowa propaganda chyba bardziej działa na zasadzie przemilczania a za to nagłaśniania tematów zastępczych jak pisałeś parę postów wcześniej. Jest to uzasadnione, bo z badań wynika, że częsta ekspozycja na dane zagadnienie powoduje, że rośnie jego waga w naszych oczach - niestety mózg tak działa i niewiele można z tym zrobić. A jeśli nie wie się o tych mechanizmach nie można zrobić zupełnie nic.
Wracając do tematu apartamentowców - sama mieszkam w domu szeregowym, którego garaż jest tak mały, że program do aranżacji wnętrz po wprowadzeniu wymiarów zaczął pokazywać komunikat o błędzie i nieśmiałą sugestię: pamiętaj, że musisz mieć miejsce, żeby wysiąść z samochodu, zbuduj większy garaż :-)
Raczej nie interesowała mnie działalność sprzedających te „apartamenty”, co współdziałalność, nieświadoma zapewne, autora książki, który wspiera takie widzenie rzeczywistości. Przykład, że nawet wykształcenie i inteligencja nie bronią przed manipulacją, jeśli brak wiedzy o jej mechanizmach.
UsuńAle to zdanie wcale nie oznacza, że autor o współczesnym nie mógłby napisać: "Całe mieszkanie z aneksem kuchennym i pokojem dziennym miało zaledwie trzydzieści cztery metry. Mimo wysiłków mieszkańców i sprytnych rozwiązań rodem z katalogu IKEA nie dało się ukryć ciasnoty. Tak zaprojektowano je w pierwszej dekadzie XXI-szego wieku."
UsuńMógłby, ale nie napisał :) Poza tym inaczej oceniam mieszkanie przeznaczone dla ludu pracującego i nazywane mieszkaniem, a inaczej jeszcze mniejsze lokum nazywane apartamentem. Ta pierwsza rzeczywistość wydaje mi się uczciwsza w tym aspekcie budowlano-mieszkaniowym, niż ta druga. Ten cytat wziąłem na tapetę, czego może z niego samego aż tak bardzo nie widać, dlatego że więcej takiego pejoratywnego nastawienia do budowlanki rodem z PRL jest w książce, a ani słowa o dzisiejszych wyczynach budowlańców, które w kozi róg zapędzają dawne czasy. Jeśli do budynków, które zostały wyróżnione jako wzorowe na skalę kraju, po roku czy dwóch trzeba biegłych wzywać z powodu usterek, to... Takie litościwe niedomówienie.
UsuńTak, racja, teraz nazewnictwo nadmuchane do granic absurdu. Kiedy się ogląda kroniki filmowe sprzed lat propaganda tamtejsza wcale nie różni się do dzisiejszej, sposób wykonania jest tylko inny.
UsuńOgólne obrzydzanie komuny en bloc jest jakimś mechanizmem obronnym - gdybyś przyznał, że komuna nie była taka zła, to jesteś komuch i nieważne jak bardzo byś się nie zarzekał, jesteś czerwony i tyle.
Mnie polaryzacja poglądów bardzo się nie podoba i meczy - jakby nie można było mieć zdania 'pośrodku' niekoniecznie czarno-białego w każdym przypadku.
Niestety masz rację. Wybitnie jesteśmy narodem daltonistów, a nawet gorzej, bo i szarości nie widzimy. Na ile mogę, zawsze z tym walczę :)
UsuńWłaśnie trafiłam na to: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9571
OdpowiedzUsuńa propos manipulacji i propagandy.
Oczywiście, że miał szansę, z akcentem na szansę :-), o ile oczywiście dożył przydziału ...
OdpowiedzUsuńTeraz zaś nie ma szansy, gdyż zdolność kredytowa większości młodych Polaków wynosi zero. Pozostaje pomoc rodziców wypasionych na złej komunie lub fałszowanie dokumentów o dochodach.
UsuńNiektórym pomagają rodzice, niektórzy sobie radzą sami - to pewnie ci, których rodzice nie wypaśli się na komunie, a niektórzy w ogóle nie radzą, jak to w życiu.
UsuńPS. dopiero teraz spojrzałem na załączone przez Ciebie ogłoszenie - apartament, który ma 34 m - niezłe :-).
Właśnie o to głównie mi chodziło w tym cytacie :) O te komunistyczne mieszkanka i dzisiejsze apartamenty :)
UsuńBrawo Andrew, jak zawsze trafnie na temat ważny, który jakoś rzadko poruszany jest w mediach. O pardon! Czytałem nie tak dawno o wynikach badaniach przeprowadzonych przez jakiś światłych socjologów. Doszli oni do "zdumiewających" wniosków, że obecne pokolenie 20 oraz 30 latków coraz częściej "decyduje się" mieszkać razem z rodzicami. Różnymi sposobami próbowano tłumaczyć ten "trend", ale jakoś nikt nie odważył się napisać wprost, że w dzisiejszych czasach mało kto jest w stanie żyć samodzielnie ze względów ekonomicznych.
OdpowiedzUsuńPoniżej kilka danych z Głównego Urzędu Statystycznego (niestety z października 2012 roku):
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie ogółem brutto w gospodarce narodowej (dla jednostek o liczbie pracujących powyżej 9 osób) w październiku 2012 roku wyniosło 3895,72 zł.
Najczęstsze miesięczne wynagrodzenie ogółem brutto otrzymywane przez pracowników wynosiło 2189,11 zł (dominanta, wartość modalna).
Połowa pracowników zatrudnionych otrzymała wynagrodzenie ogółem brutto do 3115,11 zł (mediana = decyl piąty = wynagrodzenie środkowe).
Na ich podstawie najlepiej widać jak mylące jest podawanie wyłącznie średniej wartości zarobków - okazuje się, że dominanta, czyli wartość występująca najczęściej jest niemal dwukrotnie (!) niższa od średniej . Jeśli dorzucić do tego niemal 30% bezrobocie wśród ludzi młodych to chyba wszelkie teorie okazują się zbędne. Perspektywa 40 lat spłacania kredytu wziętego na zakup 30 metrowej klitki nikogo chyba zbytnio nie kusi.
Dzięki za ten komentarz. Do dłuższego już czasu noszę się z zamiarem napisania felietoniku o statystyce w służbie propagandy, o netto i brutto w służbie masowych szwindli, choćby stypendialnych, ale wciąż nie mogę się zebrać. Tak jak do sprawy żyrafy i łódzkich rajdowców w mundurach.
UsuńInna sprawa; ilu ludzi kojarzy, że istnieje cokolwiek poza średnią arytmetyczną i jakie są jej właściwości?
A na te 40 lat kredytu trzeba mieć zdolność kredytową, której większość z definicji nie ma.
Haha, zdolność kredytowa to już prawdziwa wisienka na tym kolorowym torcie absurdu :)
OdpowiedzUsuńWtedy zupełnie inne czynniki decydowały o "nabyciu mieszkania" teraz tylko jeden :)
OdpowiedzUsuńW dodatku ten, który dla większości staje się barierą nie do przebycia.
Usuń