piątek, 22 marca 2013

Droga



Droga

(oryg. The Road)

Cormac McCarthy

tłumaczenie: Robert Sudół
Wydawnictwo Literackie 2008

Cormac McCarty jest uważany za jednego z najlepszych współczesnych amerykańskich pisarzy, więc sięgając po Drogę miałem nadzieję na świetną lekturę. Powieść rozpoczyna się mocnym wejściem – wejściem w świat po apokalipsie. Towarzyszymy ojcu i synowi, którzy pieszo przemierzają pustkowia dawnej Ameryki zniszczonej, jak cała Ziemia, przez bliżej nieokreślony kataklizm. Jak w Biblii; Ojciec, Syn i Duch Święty, tak tutaj; ojciec, syn i człowieczeństwo, a raczej jego resztki. Wędrują przez spaloną krainę, pełną ciemności, pod ledwo widocznym, zasłoniętym przez dymy i pył, słońcem. Uciekają przed zimnem i głodem, przed bandami kanibali, przed złem. Starają się być dobrymi ludźmi. Czy im się to uda i jak się zakończy ich odyseja, oczywiście zdradzać Wam nie będę.

Trzeba przyznać iż Cormac McCarty ma pióro! Rozumiem zachwyty wielu czytelników i krytyków, gdyż klimat tej powieści jest niesamowity. Niestety, ja tej powieści arcydziełem bym nie nazwał. Przeczytawszy, iż Droga przyniosła pisarzowi Nagrodę Pulitzera, oczekiwałem czegoś na miarę Zabić Drozda, o której niedawno pisałem, ale tym razem się zawiodłem. Sam klimat to naprawdę za mało.

Od początku, pomijając już mieszane odczucia co do mało przekonujących sylwetek głównych bohaterów, a zwłaszcza tego młodszego, miałem uczucie nierzeczywistości, nieautentyczności świata Drogi. Nie przeszkadzało mi, iż nie znałem przyczyn kataklizmu, ani jego natury. Brak mi było podstawowej logiki i elementarnej wiedzy w kreacji tej postapokaliptycznej rzeczywistości. Jeszcze żyją ludzie, jeszcze nie wszyscy umarli. Nie ma już żadnych roślin – powiedzmy. Ale nie ma już żadnych zwierząt? To tak naciągane, że aż bije w oczy. Szczury na pewno przetrwają dłużej niż ludzie, podobnie jak wiele innych gatunków, że o owadach nie wspomnę. Tymczasem wędrowcy spotykają tylko ludzi! Żadnych śladów innego życia. Nawet robaków w ludzkich zwłokach! To, że krytycy z reguły są humanistami, nie usprawiedliwia ślepoty, która nie pozwala zauważyć błędów podobnego kalibru. Dla mnie osobiście niespójność wykreowanego świata już wystarczająco znacząco obniża wartość powieści, a jeśli do tego dodamy wadliwe sylwetki głównych postaci… Wielki zawód. No i takie drobiazgi jak ciąganie dobytku w wózku sklepowym poprzez całe Stany. Jakby nie było wózków dziecinnych o dużo lepszych własnościach transportowych, co już dawno zauważyli nasi bezdomni i złomiarze. Oczywiście, mimo tych wad, powieść czyta się świetnie i nikogo nie będę od zamiaru jej poznania odwodził, ale między jej klasą, a takimi powieściami jak choćby wspomniana krewna po Pulitzerze, czyli Zabić drozda, jest cała przepaść. Piszę to ze smutkiem, gdyż z taką umiejętnością budowania nastroju grozy, beznadziei i nicości, można było stworzyć arcydzieło. Niestety nie wyszło. Udała się bardzo dobra klimatyczna powieść z podtekstami moralnymi, lecz niestety nic więcej.

Dla porządku trzeba też wspomnieć, iż w 2009 roku na podstawie powieści nakręcono film o tym samym tytule, z którego obraz został zresztą wykorzystany do ozdobienia okładki mojego wydania książki, ale nie zebrał tak entuzjastycznych opinii jak wersja drukowana. Nie poznałem go dotąd, więc dłużej nie będę się rozwodził. Czas poszukać nowych dróg na kartach nowych lektur


Wasz Andrew

24 komentarze:

  1. Ojej, jestem zdruzgotana. Ja byłam pełna zachwytu. Z przykrością przeczytałam Twoją opinię, bo wydawało mi się, że wszyscy się "Drogą" zachłysną, ale chyba szukasz troszkę za daleko - to książka fantastyczna, więc nie ma co doszukiwać się powodów, dla których nie ma zwierząt, czy czepiać się nierealności. Nie o to chodziło. Z założenia ta książka miała być nierealna, a grunt to wydobyć z niej ponadczasowe wartości, pozwolić książce wywołać refleksję, do czego prowadzi ludzkość i jej konsumpcyjny styl życia. No, nie wiem. Każdy szuka czegoś innego w lekturze, więc "lets agree to disagree", że zacytuję jeden z moich ulubionych powiedzonek zza oceanu.

    http://wswiecieslow.blogspot.com/2013/03/droga-cormac-mccarthy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, czytałem Twoją recenzję i między innymi dlatego wziąłem się za lekturę. W literaturze sf są przykłady, że fantazjować można z głową, a tu się zawiodłem. W tym aspekcie oczywiście, bo inne są spoko. A założenia nie są wcale tak nierealne. Wystarczy poczytać o wulkanach Yellowstone. Jakby zrobiły boom, to akurat byłaby Droga, tylko raczej nie w Ameryce, gdyż tam to już by nic nie było :)

      Usuń
    2. To tak deprymujące, kiedy się coś poleca, czymś się zachwyca, i inni nie czują tego samego. Oczywiście nie mam tu na myśli "nie znasz się" czy coś, nie, nie, po prostu chciałoby się, żeby każdy sie zachwycał :) Pokłada się nadzieję w tym, co polecamy, że nas nie zawiedzie i pozwoli innym równie mocno się zauroczyć, ale w sumie gdyby tak było, nie mielibyśmy czego poznawać i o czym rozmawiać. Niemniej - fajnie, że moja recenzja w jakiś sposób dołożyła się do tego, że po książkę sięgnąłeś. Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Och, przecież jej nie zjechałem. Po prostu jak na arcydzieło, to troszkę za dużo braków. Gdyby to był debiut, napisałbym, iż rewelacja, ale po Pulitzerze oczekiwałem czegoś więcej. Niemniej nie żałuję, iż przeczytałem :)

      Usuń
  2. Uważny z Ciebie czytelnik:) To jest dla mnie pozycja obowiązkowa, powrócę chętnie do recenzji, gdy będę już po lekturze...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli mnie pamięć nie myli, a raczej nie myli, to ostatnio czytałam recenzje tej książki u Pauliny, i z tego co pamiętam źle nie było. Mnie niestety, dobrym klimatem idzie omotać, tak bardzo, że niekiedy nie zważam na niespójności, bo rozsmakowuję się w atmosferze, dlatego dam szanse tej powieści.

    A'propos, oj nie wiem czy bardziej pakowny jest wózek dziecięcy od wózka sklepowego, coś mi się wydaje, że ja swoje graty targałabym w sklepowym powodzie, może i gorszy jest w prowadzeniu, ale na pewno głębszy i szerszy, a to przecież ma znaczenie :-)

    Ps. Wysłałam do Ciebie maila odnośnie filmiku o koncernie farmaceutycznym, ale nie wiem czy wiadomość dotarła pod właściwy adres :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wózek dziecięcy jest dużo bardziej "terenowy". Może jechać z dużym obciążeniem nawet po drodze gruntowej, jest stabilny i trzyma kierunek. Sklepowy jako tako jedzie po równym i twardym. Przypatrz się naszym złomiarzom i bezdomnym - wykorzystują podwozia do wózków dziecięcych i pakują naprawdę spore ciężary :)

      Wysłałem Ci na maila odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Może i masz rację z tym wózkiem, ale tak czy siak, na pierwszy ogień szedłby sklepowy wózek, i pewnie dlatego to on dominuje w literaturze i filmach :-))

      Dziękuję za wiadomość :-)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Co do wózka, to myślę, iż wziął się stąd, iż autor jest Amerykaninem. U nich główne ulice i drogi pewnie nadają się do chodzenia w szpilkach i jeżdżenia wózkami sklepowymi ;) Jednak w powieści opisy drogi, po której męczą się bohaterowie z tym wózkiem wyraźnie pokazują, iż jej nawierzchnia przypomina polskie dzisiejsze realia ;)

      Usuń
  4. No proszę, czyli jednak rozczarowanie? Jestem ciekawa, jakie wrażenie wywrze lektura na mnie, chciałabym, żeby były bardziej pozytywne... wiele sobie obiecuję po "Drodze", w końcu etykietka Nagrody Pulitzera zobowiązuje:(
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Ten Pulitzer mnie najbardziej zwiódł. Gdyby nie on, nie miałbym aż takich oczekiwań :)

      Usuń
  5. Ja pewno czytać nie będę, gdyż nie przepadam za takimi wizjami apokaliptycznymi, w filmach z resztą też. Więc sobie odpuszczę. Może kiedyś sięgnę po inne jego książki, o których czytałam.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) A ja lubię i właśnie dlatego się zawiodłem, że projekcja zagłady niezbyt umocowana w realu :) Ale pióra ma naprawdę dobre, więc może faktycznie w innych książkach lepiej się pokazał.

      Usuń
  6. ja widziałem film, ksiązka czeka na swoją kolej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film zbiera dużo gorsze recenzje niż powieść, więc jeśli film Ci się spodobał, to książkę na pewno odbierzesz jeszcze lepiej:)

      Usuń
  7. Na początek dobry wieczór, Andrew. :)

    Ponieważ "Droga" to moje absolutne 10/10 i książka, która wzrusza do łez (dosłownie), trochę się poniezgadzam z Tobą w komentarzu.

    Przede wszystkim, wadliwe, jak sądzisz, sylwetki. Ale czemu, tak właściwie? Nazywasz je wadliwymi, a ja nie mogę się doszukać, dlaczego. Dla mnie kreacja małego jest udana przez to swoje niedopowiedzenie: nie wiemy, ile ma dokładnie lat i dlatego można o nim mówić i jako o zwykłym chłopczyku, ale też trochę w kontekście, hm... narzędzia, jakiego autor użył, żeby pokazać dojrzewanie przez cierpienie (pytanie, czy jest jakieś inne, można tu też zadać). Dlatego czasami małe dziecko ma powagę i rozsądek większe niż ojciec.

    Do tego obydwaj, ojciec i syn są i everymenami (bo ich los mógł być udziałem każdego), i bohaterami, czyli jednostkami wyjątkowymi (bo walczą już nie jak everyman by walczył... albo się poddał). Przez co czytelnik może im kibicować, bo są zarazem do niego podobni i nad niego wyrastają.

    Realiów w ogóle nie odczytywałam w kontekście ich logiki lub jej braku. Ważniejsza jest droga wewnętrzna niż zewnętrzna i ja bym w ogóle nie odczytywała niejasności zagłady w kontekście jej pasowania/niepasowania do reguł rozsądku. Zagłada nie należy do naszego świata, jest kategorią próby, w której już padają bastiony naszego rozumu, już się sensu życia według zwykłej miary ogarnąć nie da, trzeba zostać bohaterem, trzeba przejść drogę krzyżową. Jak zagłada ostateczna, tak i samotność – do końca. Dlatego żadnych oznak życia, dlatego taka wolna akcja i ascetyczny język SF w ogóle nie nadaje się na metkę dla tej książki, to raczej trudna do zdefiniowania literatura pogranicza gatunków. Coś takiego prezentuje Doris Lessing, która też wiele osób rozczarowała i jest dość ciężka w odbiorze, właśnie przez nieuzasadnione cudowności (chociaż jej Pamiętnik przetrwania jest o trzy oczka niżej od Drogi).

    Cóż, ale każdy odbiera książki inaczej. Ja jestem "czytelnikiem niepokoju", literatura ma mnie rąbnąć w łeb i nawet kompozycyjnie może się nie udać do końca, jeśli rąbnie. Z kolei czytelnik detalista, lubiący realistyczną zgodność, dopatrzy się rzeczy, które ja pominę. Nie wiem, do których Ty należysz, ale "Droga" naprawdę ma wiele do zaoferowania w tym pierwszym względzie.

    Tę grozę, nicość i beznadzieję jak najbardziej widziałam u McCarthy'ego.
    Sięgnę pewnie po inne jego dzieła.

    Pozdrawiam przyjaźnie,
    Specynka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mi się nie udało tego oddać, ale styl, umiejętność oddania niesamowitego klimatu i dania do myślenia oceniłem bardzo dobrze. Niestety, jak na powieść tak wysoko uhonorowaną, te niedociągnięcia, o których napisałem, trochę za bardzo mi przeszkadzały. Tym bardziej, iż są w literaturze podobne klimaty, oddane przez mniej doskonałe warsztatowo środki, a jednak pozbawione owych niedociągnięć. Moim zdaniem nic nie szkodziło, by autor tych niedoróbek się ustrzegł, skoro inni, słabsi potrafili, stąd moje krytyczne uwagi.
      Co do sylwetek bohaterów, to chłopiec jest zbyt posągowy. Niby w momencie trudnego dojrzewania, ale brak w nim rozrzutu reakcji charakterystycznych dla tego momentu kształtowania się nie tylko ciała, ale przede wszystkim psychiki. Brak interakcji między bodźcami i zmianami realiów, a psyche, zwłaszcza ojca. Jacy byli na początku Drogi, tacy są na końcu, a przynajmniej brak uwydatnienia jakowejś przemiany pod wpływem okoliczności.
      Oczywiście każdy ma swój ulubiony zestaw lektur i całe szczęście, że każdy ma inny :) Mam też wrażenie, po wczytaniu się w temat, iż inne książki tego autora mogą się okazać jeszcze lepsze niż Droga. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. Także słyszałam wielokrotnie o tym, że Cormac McCarty jest uważany za jednego z najlepszych współczesnych amerykańskich pisarzy, lecz osobiście nie miałam jeszcze styczności z prozą tego autora.Co do ,,Drogi'' oglądałam ekranizacje tej historii, ale jakoś mnie nie powaliła na kolana. Ciekawa historia, lecz zawiera moim zdaniem sporo niedociągnięć. Być może kiedyś sięgnę po jej papierową wersje, ale najpierw zamierzam przeczytać ,,Suttree'', gdyż akurat całkiem niedawno dostałam tę książkę w prezencie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponadto film dużo słabszy od książki podobno, o czym już wspominałem. Daj znać, gdy już będziesz po lekturze Suttree. Mam wrażenie, iż może to być mocna rzecz. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  9. "Droga" jeszcze przede mną, ale już widzę, że to książka bardzo ciekawa, która posiada liczne grono wiernych fanów.

    Co do braku roślin i zwierząt - to faktycznie spora nieścisłość i szkoda, że autor nie zająknął się chociaż, dlatego panuje taki a nie inny stan rzeczy. Z tego co pamiętam, w książce "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?" P. K. Dicka również przewija się motyw wyginięcia zwierząt, ale nie jest to zagłada całkowita - posiadanie żywego pupilka jest oznaką dobrobytu. Nie pamiętam niestety, czy szkodniki pokroju szczurów, czy też owady przetrwały drobną katastrofę, która nawiedziła ludzkość w tej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie tak bardzo mi brakuje przyczyny, jak możliwości, że taka przyczyna była :)

      Usuń
  10. Coraz więcej różnych opinii słyszę o tym autorze. Czas się przekonać osobiście jakim pisarzem jest Cormac McCarty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może lepiej zacząć od innej jego powieści? Tym bardziej, że pióro faktycznie ma dobre.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)