wtorek, 14 maja 2013

Mądrości Moniki Olejnik


czyli wrażenia z jej spotkania z Leszkiem Millerem





W ostatnim poście narzekałem trochę na poziom dziennikarzy telewizyjnych, i nie tylko, a tu proszę - znowu z tej samej szufladki biorę. Wczoraj w Radio Zet usłyszałem zapowiedź, iż gwiazda naszych ogólnokrajowych mediów Monika Olejnik będzie rozmawiać z premierem Leszkiem Millerem. O ile pani Monika ani mnie ziębi, ani grzeje, a często wręcz denerwuje, o tyle jej goście często mówią bardzo ciekawie. Że zaś Leszka Millera uważam za bardzo interesującą postać, która w innym miejscu i czasie mogłaby zostać uznana za męską wersję Margaret Thatcher , byłem mocno zainteresowany. Niestety, prowadząca audycję wyraźnie próbowała ośmieszyć osiągnięcia PRL, co stało się motywem wiodącym rozmowy. Żałosne. To oczywiście tylko wystawia jej świadectwo jako osobie i jako dziennikarzowi, jednak nie byłoby dla mnie impulsem do skreślenia o tym chociażby jednego słowa. Najciekawsze przyszło później.

Gdy pani Olejnik zbytnio się już zagalopowała, pan Miller próbował ją ostudzić mówiąc, że on nie uważa, by PRL był czasem, który zapisał się tylko negatywnie na kartach historii. Powiedział, że nie wiadomo, gdzie byśmy dziś byli, gdyby nie PRL. Wówczas dziennikarka tonem świadczącym o wyraźnym zamiarze wyszydzenia stwierdziła, że pewnie chodzi mu o darmowe studia, likwidację analfabetyzmu oraz elektryfikację miast i wsi. Premier odpowiedział spokojnie, że właśnie o to mu między innymi chodzi. Dodał, że faktycznie dzięki PRL-owi oboje ukończyli studia i wcale tego nie zamierza się wypierać. Monika Olejnik odparowała, że ona niczego PRL-owi nie zawdzięcza, gdyż w realiach dzisiejszej szczęśliwej Polski, nawet gdyby nie miała pieniędzy, poszłaby na zmywak i zarobiła na studia. Oczywiście były jeszcze infantylne wręcz zaczepki pod adresem Millera typu przepełnione więzienia PRL-u, cenzura, itd. Szkoda, że pan Leszek, ani co dziwne nikt inny wcześniej w podobnych sytuacjach, nie odpowiedział, żeby porównała to, co się w tym samym czasie działo na cudownym Zachodzie. Strzelanie ostrą amunicją nie do zbuntowanych górników dążących do obalenia ustroju, co nawet teraz spotkałoby się z podobną reakcją, ale do pokojowych, antywojennych demonstracji studenckich czy wieców popierających reformy, a nie zmianę ustroju. Strzelano jak do psów do Irlandczyków i Murzynów, a sprawcy tych morderstw nigdy nie zostali napiętnowani. Do dziś noszą medale, dostają wysokie emerytury, a okaleczone ofiary, w przeciwieństwie do naszych kombatantów, nie mają żadnych świadczeń z tego tytułu. O tym, co działo się na wschód od nas, nawet nie ma co wspominać. Nie o tym jednak chciałem, więc wróćmy do najważniejszego. Do dnia dzisiejszego. Do tego zmywaka.

Z wyjątkiem tych, którzy są u przysłowiowego żłobu, wszyscy w Polsce już zauważyli, że klasa polityczna, poza nielicznymi wyjątkami, nie ma u nas żadnego powiązania z realiami, w jakich żyje większość społeczeństwa. Żyją w innym świecie, zresztą trudno, by było inaczej, wobec przepaści między ich dochodami (określenie zarobki byłoby tutaj niewłaściwe), a wielu z nich uważa się za nadludzi; stojących ponad prawem i moralnością. Teraz jednak wyraźnie się okazuje, że i niektórzy dziennikarze utracili kontakt z rzeczywistością.

Wyobraźmy sobie, że ktoś, kto nie ma w nikim innym oparcia, samotnie chce utrzymać się tylko ze swojej pracy i jeszcze opłacić studia wieczorowe. Po pierwsze praca musi mu zapewnić wystarczające zarobki, by mógł się samodzielnie utrzymać (jedzenie, mieszkanie, ubranie, itd.) oraz pozostawić wolne środki na studia (nie tylko czesne, ale różne inne wydatki, które wcale nie są małe). Nie można przecież mieszkać w norze pod mostem, bo po ciemku nie można się uczyć, a projektów nie można kreślić na kolanie. Nie może być to też praca, w której nadgodzinami nadrabia się niską stawkę godzinową, gdyż przecież kiedyś trzeba się uczyć. Jakby tego było mało, pracodawca musi zapewniać wolne w czasie zjazdów, egzaminów i inne ulgi, bez których nie da się ukończyć studiów w naszym kraju, w którym nawet na najlepiej ocenianych uczelniach, jak w podstawówce, sprawdza się obecność nie tylko na ćwiczeniach, ale nawet wykładach. Jeśli komuś (szczególnie kieruję te słowa do Moniki Olejnik), uda się znaleźć taki zmywak, niech szybko da mi znać. Mam wielu znajomych, którzy natychmiast podejmą na nim pracę, choć mają i rodziców, i zatrudnienie, tylko na wiele gorszych warunkach. Za groszowe stawki, bez ustalonych godzin, bez prawa do urlopu, bez ubezpieczenia. Nie wspomnę o sierotach i biedakach bez pracy.


Wasz Andrew

9 komentarzy:

  1. Mnie Monika Olejnik kojarzy się wyłącznie z jedną błyskotliwą myślą. Ktoś, nie pamiętam kto i szkoda nawet zatruwać sobie pamięć jego nazwiskiem, nazwał kiedyś panią Monikę polską Orianą Fallaci :) Przeczytałem 3 książki tej znakomitej włoskiej dziennikarki, obejrzałem, czy usłyszałem kilka razy panią Olejnik i do dzisiaj się dziwię, że ktokolwiek potrafił w ogóle skojarzyć ze sobą te dwa nazwiska. Jedyny punkt styczny ogranicza się do faktu, że obie panie uważane są za dziennikarki. Żadnych innych podobieństw nie zauważyłem.

    A co do polityków, dziennikarzy - przykro mi to stwierdzić, ale w naszym kraju to praktycznie jedna sitwa. Skóra, marynara i fryzura - tak można by podsumować większość z nich. Liczy się dobry "look" (cokolwiek to znaczy), pewność siebie oraz pogarda do plebsu (czyli do praktycznie całego społeczeństwa). Z tego powodu praktycznie nie oglądam telewizji oraz nie czytam polskich błyskotliwych czasopism, tygodników, papierów wszelakiej maści nawiązujących do polityki. Z tych źródeł możemy jedynie dowiedzieć się, który polityk stosuje dietę, który z nich ma ciekawsze zainteresowania, itd. Z zasady nie porusza się praktycznie wcale tematów drażliwych jak sytuacja polskiej gospodarki, sytuacja polskiego społeczeństwa, wysokość zarobków, etc. Żyjemy na zielonej wyspie, a media starają się nas o tym przekonać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam ja Broniarek kiedyś został zapytany jakie są mechanizmy władzy; dobierania współpracowników w różnych krajach. Powiedział o rożnych, nawet o Izraelu, gdzie zawsze rządzą koledzy z wojska, ale o Polsce powiedział dopiero po powtórzeniu pytania. I już chyba nigdy więcej tego wywiadu nie puszczono :)

      Usuń
  2. Będę śledzić ten wpis w nadziei, że pani Olejnik wskaże taki zmywak - z chęcią się na niego pisze, skoro zna takie, które dopieszczają studenta zamiast dbać o własny interes... och żeby tak ta kobitka na ulicę wyszła i zobaczyła co się na świecie dzieje to by umiała język za zębami trzymać i nie memłać nim na prawo i lewo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prędzej w totka wygrasz, niż w Polsce taki zmywak trafisz :)

      Usuń
    2. Toteż chyba zacznę w niego pykać;)

      Usuń
  3. Tendencyjność miss Olejnik jest już przysłowiowa, profesjonalizm żaden. Dla mnie jest w swych wypowiedziach niejednokrotnie do bólu żenująca. Szkoda, że ma takich szefów, jakich ma i to zarówno w Z-ce jak i w tvn. Ale taka osoba właśnie jest im potrzebna. Kiedy trzeba napastliwa, a kiedy trzeba głaszcząca z uśmiechem na twarzy.
    Irytuje swym zachowaniem ogromnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzajmy. Najgorsze jest to, że ona wcale nie jest gorsza od wielu swoich kolegów.

      Usuń
  4. Pani Olejnik mnie niesamowicie wkurza :) razem z Listem nakręcają moją spiralę nienawiści :D

    OdpowiedzUsuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)