Przechadzając się nabrzeżem Kanału Piastowskiego zobaczyłem taką oto tablicę. Rozglądałem się ja, rozglądała rodzina... i nic! Konia z rzędem temu, kto onego cumownika zobaczy. Poza momentem cumowania oczywiście. Nie wspominam już, że w chwili zagrożenia i zapotrzebowania na oną apteczkę nie ma czasu na rozglądanie i pomijam fakt, że skoro w sezonie na ulicach słychać głównie niemiecki, to polskojęzyczna tablica chyba nie do końca spełnia swoją rolę.
środa, 4 września 2013
5 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czepiasz się, pewnie jest procedura, która mówi, ze należy określić miejsce przechowywania apteczki, a to czy cumownik żyje, bywa na przystani, kim jest rzeczony cumownik (??) to kwestie nieuregulowane prawnie,ergo nieistotne.
OdpowiedzUsuńNiedawno u mnie w pracy z centralnych schodów spadła pani dyrektor, na tyle nieszczęśliwie, że straciła na moment przytomność. Portier momentalnie zadzwonił do tzw. pełnomocnika ds. BHP mówiąc o upadku i prosząc o przyjście. Pani od BHP opieprzyła go na czym stoi za niewłaściwe wezwanie pomocy; należało zgłosić wypadek w wyniku upadku ze schodów a nie zaledwie 'bo pani dyrektor spadła ze schodów'. Procedura musi być zachowana i tyle!
Dokładnie. Diabeł zawsze tkwi w szczegółach, a na procedurach zbudowano między innymi SS ;)
Usuń
OdpowiedzUsuńTo pewnie informacja dla załóg przybijających do brzegu :))
Może Pan cumownik akurat gdzieś zacumował i dlatego nie było go w pobliżu :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń