wtorek, 20 grudnia 2011

Rasa drapieżców



Jakiś czas temu, przyznaję ze skruchą, że niejako przypadkiem, sięgnąłem po książkę Rasa drapieżców teksty ostatnie Stanisława Lema. Kiedyś zaczytywałem się Lemem, ale od dłuższego czasu nie sięgałem po nic firmowanego jego nazwiskiem. Z tym większym zdziwieniem, w pozytywnym znaczeniu tego słowa, stwierdziłem, że rzecz warta jest przeczytania i głębszej nad nią refleksji.
Rasa drapieżców to ostatnia książka Mistrza, który zmarł 27 marca 2006 w Krakowie. Zawiera teksty publikowane przez niego w latach 2005 i 2006 na łamach Tygodnika Powszechnego. Wyboru dokonał i całość posłowiem opatrzył Konrad Fiałkowski. Ja osobiście czytałem je wszystkie z wielką przyjemnością. Jakkolwiek niektórzy zarzucają, iż w wybranych felietonach pewne argumenty się powtarzają, jakkolwiek inni podnoszą, że z drugiej strony można napotkać niekonsekwencje, jak w przypadku wyborów w Niemczech, gdzie Lem najpierw się Merkel obawia, a potem ją chwali i z nią symapatyzuje, to ja uważam, że ten zbiór jest jedną z cenniejszych pozycji w dorobku pisarza.
Czytając kolejne teksty zawarte w Rasie nie tylko możemy smakować świetne pióro, pełne ironii, dystansu, a zarazem zaangażowania. Możemy obcować z wybitną inteligencją Mistrza tak, jakbyśmy właśnie prowadzili z nim wywiad. A to, co niektórzy widzą jako mankamenty, moim zdaniem jest właśnie atutem. Widzimy poprzez taki właśnie wybór tekstów, z ich wzajemnymi sprzecznościami i niekonsekwencjami z jednej strony, a powtórzeniami z drugiej, iż wielki umysł wcale nie jest wszechwiedzący. Myli się, czepia się faktów, tez i motywów, które mu się wybitnie spodobały, zmienia oceny faktów i ludzi, jest taki jak my. Nie potrafi być prorokiem we własnym kraju, a jednak lektura jego słów skłania do wielu refleksji i głębokich przemyśleń. Te felietony, w specyficzny sposób osobiste, pokazują nam, że wielkość Lema leży nie tylko w ogromnej wiedzy i świetnym piórze. Jest także w niespotykanie udanym połączeniu zaangażowania z samokrytycyzmem, dystansem do własnej osoby i własnych przekonań, gotowością do błądzenia i odnajdywania. Wielki umysł wcale nie wie wszystkiego. Próbuje dociekać, często po drodze trafiając w ślepe uliczki. Tym różni się od miernot, że pomyłki i błędy traktuje jako jedyną drogę do prawdy. Obojętnie: naukowej, politycznej czy historycznej.
Choć polityczne przewidywania Mistrza raczej nie bywały trafione, to z jego tekstów widać wielką troskę o Polskę. Polskę dla każdego, Polskę w jakiej i ja chciałbym żyć. Może w dzisiejszych czasach powołaniem futurystów jest nie przewidywanie jak będzie, ale pokazywanie jak nie powinno być, czego mamy się obawiać i czego unikać? Może jak instruktor jazdy ma się koncentrować nie na pięknej drodze, która czeka za wzgórzem, ale na wskazywaniu zagrożeń czekających po drodze?
Reasumując; choć polityczne przewidywania Lema z dzisiejszej perspektywy wydają się nieaktualne, to Rasę drapieżców naprawdę warto przeczytać, o czym Was szczerze zapewniam

Wasz Andrew

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)