środa, 26 września 2012

Alibi



Tami Hoag

Alibi

(oryg. The Alibi Man)

tłumaczenie Dobromiła Jankowska
Wydawnictwo Dolnośląskie 2009

Była policjantka Elena Estes pracuje jako stajenna na Florydzie. Podczas samotnej konnej przejażdżki odkrywa w odludnym zakątku zwłoki swojej przyjaciółki Iriny Markowej, która również pracowała jako stajenna w jednej z licznych tam stadnin. Nie mamy jednak do czynienia ze zwykłymi stajennymi w rozumieniu polskiego stereotypu związanego z tym zawodem, a i owe stadniny są odmienne od naszych. To świat graczy w polo, pięknych kobiet i wielkich pieniędzy. Zarazem to również świat wielkich patologii, które za ogromną kasą podążają równie chętnie, co za srogą biedą. Oczywiście nasza Elena postanawia odkryć, kto jest odpowiedzialny za śmierć Iriny. Tradycyjnie nie zdradzę, co z tego wyniknie, aby nie psuć zabawy przyszłym czytelnikom.

Tami Hoag ma w swoim dorobku wiele powieści. Niestety nie wszystkie zostały przełożone na polski. Ponieważ moje poprzednie spotkania z jej twórczością wypadły rewelacyjnie, na Alibi rzuciłem się jak pies na kość. Gdyby to był mój pierwszy kontakt z jej prozą, powieść może nawet by mnie zachwyciła. Pióro pani Hoag nie straciło swego uroku. Styl jest obrazowy i klimatyczny, a zarazem umożliwia szybkie pochłanianie kolejnych stron, co przy lekturze z pogranicza kryminału i thrillera jest ważkim atutem. Postacie z przeszłością, jak zwykle wyraziste, o skomplikowanych i zarazem przekonujących charakterach, targane wielkimi namiętnościami, to już chyba znak firmowy autorki. Nie do przecenienia jest również absolutnie autentyczny obraz klanu elit Palm Beach i światka koniarzy, tym bardziej, iż pisarka wie o czym pisze - sama należy do tego środowiska (w ujeżdżaniu koni na szczeblu międzynarodowym startowała z powodzeniem).

Fabuła okazuje się skomplikowana, jak na standardy gatunku w wersji made in USA. Zakończenie może nie do końca zaskakujące, ale też niełatwe do odgadnięcia. Wszystko na przyzwoitym poziomie komplikacji i realizmu, bez nieśmiertelnych herosów i cudownych zbiegów okoliczności. No może na samym końcu troszeczkę…

Akcja, której tempo systematycznie narasta, aż w końcu przypomina rozpędzony ekspres, jest kolejnym atutem Alibi. Wszystko to podszyte poważnymi dylematami trapiącymi dzisiejsze bogate społeczeństwa, z których najważniejsze to problem zapewnienia równości wobec prawa osób o różnym statusie materialnym i politycznym oraz wciąż niższa pozycja kobiet w społeczeństwie, z czym wiąże się mnóstwo patologii. W sumie – niczego nie można książce zarzucić. Znajdziemy tu coś, co nas wciągnie i pozwoli zapomnieć o Bożym świecie oraz coś, co da do myślenia. Jest tylko jedno ale. Jeśli czytaliście wcześniejsze powieści Tami Hoag, jak Fałszywy alarm (Wolf Cry) czy Cienką mroczną linię (A Thin Dark Line), to możecie odczuć pewien niedosyt. A może to nie powieść jest słabsza, tylko kajuńskie klimaty Akadii bardziej mi odpowiadają niż snoby z Palm Beach, a bagna Luizjany przedkładam nad Florydę? Sami musicie się przekonać, gdyż sięgnąć po Alibi z całą pewnością warto


Wasz Andrew

A na koniec jeszcze kwiatek:
 


Każdego kto czytał, zastanawia, skąd autor napisów na okładce w tym wydaniu wziął swe odkrywcze treści (klub rosyjskich morderców). Gdyby równie wiernie opisywano zalety samochodów czy innych wyrobów materialnych, nazwano by to oszustwem. A tak pozostaje po prostu dorzucić to do kolekcji przykładów cywilizacji badziewia, w poprzednich epokach w takich branżach jak wydawnicza wręcz niewyobrażalnych. Pozostaje tylko zastanowić się, w jak patologicznych realiach żyjemy, jeśli człowiekowi, który nie zna treści książki, płaci się za pisanie tekstów reklamowych na jej okładkę. Hańba!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)