czwartek, 1 sierpnia 2013

Znowu powstanie



I znów, jak co roku zresztą, mamy kolejną rocznicę Powstania Warszawskiego. Politycy i dziennikarze już od wczoraj grzeją się w blasku chwały dawnych bohaterów. Aż strach pomyśleć, co będzie za rok, gdy wypadnie okrągła rocznica. Tydzień Powstania? Świetny sposób, jeden z wielu, by odwrócić uwagę od teraźniejszości i przyszłości.

O Powstaniu po sto razy napisano i powiedziano już chyba wszystko, a o to, czego nie wiadomo, nikt nie chce pytać. I tak co roku. O odwadze i poświęceniu powstańców nie ma co dyskutować. Sprawa jest oczywista. Może dlatego spółka dziennikarsko–polityczna tak chętnie ją co roku mieli od nowa? Nic mniej, ani nic więcej się już nie da powiedzieć, więc odgrzewanie wciąż od nowa niczym nie grozi, a efektu można być pewnym. O szczegóły podjęcia decyzji o wybuchu Powstania raczej się nie pyta. Jeśli już, to się te decyzje racjonalizuje. O tym zaś, co robili decydenci, którzy o tym zrywie zdecydowali, nikt nie chce mówić. U nas w ogóle nie rozważa się tego, czy było warto, podobnie jak nie stawia się pytań, czy warto było zabijać jakiegoś hitlerowca, który wcale nie był niezastąpiony, skazując jednocześnie na śmierć setkę zakładników. To odwrotnie niż choćby u Czechów. Oni nie są przekonani o tym, że życie protektora Czech i Moraw z ramienia III Rzeszy, SS-Obergruppenführera Reinharda Heydricha, zabitego w zamachu 27 maja 1941 (właściwie zmarł kilka dni później w następstwie odniesionych ran) naprawdę warte było życia 115 zakładników i zagłady wsi Ležáky oraz Lidice.

Rok temu opublikowałem na moim blogu tekst Powstanie okiem heretyka, w którym zawarłem pytania, jakie mnie dręczą w związku z Powstaniem Warszawskim. Ponieważ nic się w tej materii nie zmieniło, opowiem tylko krótko dzieje tego felietoniku, o których dotąd nie wspominałem.

Moje rozważania o Powstaniu spisałem z zamiarem opublikowania w jednej z dobrze notowanych za merytoryczny poziom gazet ogólnopolskich. Wysłałem je do redaktora naczelnego, jak miałem w planie, i czekałem. Czekałem miesiąc… Czekałem dwa… Zrozumiawszy, iż nie doczekam się publikacji, napisałem prośbę o wyjaśnienie moich błędów i wypaczeń. Odpowiedź mnie zdumiała.

Pan redaktor, którego godność litościwie zataję, podobnie jak nazwę pisma, wyjaśnił mi bardzo uprzejmie, iż tekst przekazał do oceny kolegom bardziej zorientowanym w temacie. Podał nazwiska, więc do ich profesjonalizmu nie mam zastrzeżeń. Podał też jak głosowali i dlaczego. I to, a nie fakt odrzucenia tekstu, mnie powaliło.

Połowa uważała, że nie należy publikować, choć koncepcja prowokacji jest bardzo prawdopodobna i im też takie rzeczy chodziły po głowie, ale nie wolno dolewać oliwy do ognia rusofobii, a poza tym sam tekst nieciekawie napisany.

Druga połowa uważała, że nie należy publikować, gdyż teza jest niedorzeczna, choć tekst napisany ciekawie.

Sprzeczne przesłanki, w dodatku sprzeczne w jakiś dziwnie symetryczny sposób, a wniosek ten sam. I to tyle na temat dążenia etatowych historyków i dziennikarzy do prawdy ;)
Tych co nie czytali, zapraszam do lektury Powstania okiem heretyka.

Chwała żołnierzom Powstania Warszawskiego!
Ale decydentom… Niech każdy sam oceni.



4 komentarze:

  1. Przeczytałam Twój tekst i nie jestem zaskoczona, że tego nie chciano Ci wydrukować. Kto by się podkładał.
    To niesamowita teoria i nie oderwana od rzeczywistości. Twój wywód jest spójny logicznie i szkoda, że nie chciano go wydrukować, może jakaś ciekawa dyskusja by się wywiązała.Czytałam z dużym zainteresowaniem i muszę stwierdzić, że twoja argumentacja do mnie trafia.
    Stalin jeszcze o tyle był cwańszy, że gdy Hitleryzm uznano za system ludobójczy o jego ludobójstwie cicho, sza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zwolennikiem Suworowa, który dowodzi, iż Stalin był najcwańszym politykiem XX wieku.

      Usuń
  2. Mnie jednak dziwi odmowa publikacji - nie jest to artykuł pomniejszający bohaterstwo Powstańców, a jedynie dopuszczający myśl, ze za decyzją o Powstaniu stały obce siły wywiadowcze - może dla kogoś taka insynuacja to obraza majestatu dowództwa AK, ale wydaje mi się, ze dyskusja o Powstaniu jest coraz bardziej otwarta.

    Pocieszające jest, że za rok jest znów rocznica, może się uda następnym razem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E - drugiego podejścia nie będzie. Wystarczy internet.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)