środa, 19 września 2012

Stowarzyszenie Umarłych Poetów


Nancy H. Kleinbaum 

Stowarzyszenie umarłych poetów

(oryg. Dead Poets Society)
tłumaczenie: Paweł LaskowiczDom Wydawniczy Rebis 2012



Wiele jest filmów zrobionych na podstawie książek i prawie zawsze lektura okazuje się większym przeżyciem niż seans. Książki napisane na podstawie filmów są wyjątkami od reguły i do tej właśnie kategorii należy Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Film w reżyserii Petera Weria z roku 1989 okazał się wielkim wydarzeniem, a genialna główna rola nauczyciela języka angielskiego, której odtwórcą był Robin Williams, przeszła do najlepszych w historii kina. Na podstawie scenariusza tego kultowego obrazu, którego twórcą jest Tom Schulman, Nancy Horowitz Kleinbaum napisała powieść pod tym samym tytułem.





Jeśli to możliwe, by ktoś jeszcze nie oglądał filmu, wspomnę, iż osią fabuły jest historia o inspirującym młodzież pedagogu. Całość jest osadzona w realiach amerykańskiej prywatnej szkoły tylko dla chłopców z końca lat pięćdziesiątych. Szkoły o bardzo surowej regule i skostniałych schematach nauczania, będącej symbolem ograniczeń wynikających ze stetryczałej tradycji. Co wyniknie ze zderzenia prądów wniesionych przez pełnego pasji nauczyciela wirtuoza z mieliznami konwenansów, oportunizmu i ludzkiej małości nie będę zdradzał. Na wypadek, gdyby naprawdę ktoś jeszcze nie wiedział co dalej.

Tematyka aktualna jak zawsze. Pomimo mijających dziesięcioleci wciąż musimy wybierać między ekspresją własnej indywidualności i możliwością poniesienia konsekwencji wyłamania się z tłuszczy, a zgodą na stłamszenie naszej osobowości za cenę świętego spokoju i doraźnych korzyści. Dlatego, między innymi, jest to pozycja kultowa i odkrywają ją dla siebie wciąż nowe pokolenia. Tyle o filmie. A książka? Kto oglądał film, przeczyta powieść z przyjemnością, ale bez ekscytacji. Niczego nowego nie znajdzie, choć i zarzucić wersji do czytania niczego nie można. W drugą stronę będzie lepiej, gdyż Stowarzyszenie Umarłych Poetów to jeden z nieprzemijających kamieni milowych w historii kina*. Obraz, którego nigdy się nie zapomina, o czym z pełnym przekonaniem Was zapewniam


Wasz Andrew



* Oscar 1990 za najlepszy scenariusz oryginalny dla Toma Schulmana, liczne nominacje i inne nagrody

4 komentarze:

  1. Film oglądałem milion lat świetlnych temu. A książki chyba nie czytałem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, Williams stworzył postać tyle wzruszającą i pełną pasji co i zachęcającą do naśladowania. Chciałabym spotkać takiego nauczyciela na swojej drodze - a naśladowców brak. Ryzyko zbyt duże, jak sądzę. Co do książki to się zgadzam - podobnie jest zresztą z Forrestem Gumpem. podziwiam reżyserów, którzy z mało ekscytujących książek robią takie filmy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałem takie szczęście. Może dlatego wciąż nie mogę się pogodzić z wieloma aspektami naszej rzeczywistości :)

      Usuń
  3. O ile pamiętam, to miałem okazję obejrzeć to w już zburzonym kinie w Lublinie, co (projekcja w kinie) niezwykle dodało uroku.

    Film wspaniały, wręcz genialny, nastrojowy, zmusza do odczuć i zamyślenia się. Kreacje aktorskie znakomite.

    Bardzo, bardzo cenię filmy tego reżysera.

    OdpowiedzUsuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)