piątek, 7 października 2011

AFGAŃSKA MASAKRA

CZYLI ŻMIJA BEZ ZĘBÓW


Afganistan, można powiedzieć, stał się dla Rosji tym, czym dla Stanów Wietnam. Był zresztą podobnym doświadczeniem dla wielu armii, które były tam przed Rosjanami i mam nadzieję, iż nie stanie się po raz kolejny, bo teraz między innymi nasi chłopcy tam giną.

Dla Rosjan, i dla większości świata, radziecka wojna w Afganistanie to temat politycznie martwy. Nie ma już rządu ani nawet siły politycznej, która ZSRR do tej wojny pchnęła. Nie ma już nawet tego państwa, choć naród rosyjski pozostał ten sam, jakkolwiek nie taki sam. Ze względu na dzisiejsze nasze zaangażowania w Afganistanie i Iraku, paradoksalnie, bardziej dotyka ówczesna wojna radziecka polityki Zachodu niż Wschodu, oby nie jako zlekceważona przestroga. Może z tego powodu temat tego Radzieckiego Wietnamu jest na Zachodzie niezbyt popularny. Może nie chcemy pokazywać tego, co spotkało Rosjan, gdy sami się pchamy w to samo bagno.

Rozpoczynając lekturę nowej, zapowiadanej jako wielki bestseller, powieści Andrzeja Sapkowskiego Żmija wiedziałem, iż będzie ona o radzieckiej inwazji na Afganistan. Znając dotychczasowy profil twórczości tego utalentowanego pisarza fantasy ciekaw byłem efektu tak gwałtownej zmiany profilu, przemiany z wiedźmina w praporszczyka*.

Praporszczyk Paweł Lewart, radziecki sołdat z polskimi korzeniami, wobec Sojuza lojalny w czynach, choć nie do końca w sercu, jedzie do Afganistanu, by walczyć za wolność waszą i naszą. Nie jest takim pierwszym lepszym chłopakiem. Już od wczesnych lat ma widzenia ostrzegające przed nagłymi, groźnymi wydarzeniami; przed śmiercią. Jako dziecko nie krył się z nimi, co zapewniło mu pobyt w psychiatryku. Teraz jednak zachowuje je dla siebie, choć z każdym dniem pobytu w tej pustynnej, dzikiej krainie, odmienne stany umysłu nawiedzają go z coraz większą mocą. Doznaje niegroźnego urazu w krwawej bitwie o zastawę** Newa i wraz z garstką innych, którzy przeżyli,zostaje odesłany na tyły. Nie tyle z powodu stanu zdrowia, co z powodu oddanej przez kogoś serii w plecy jednego z oficerów, który zachęcał żołnierzy do bohaterskiego, ale samobójczego kontrataku na pozycje duchów***. Oddział Lewarta zostaje rozformowany, a on sam, po krótkiej znajomości z majorem Igorem Sawieliewem, Kulawym Majorem od osobistów****, znów trafia na front.

Kolejnym przydziałem Pawła jest grupa zastaw przy strategicznej drodze z Kabulu i Bagramu do Dżalalabademu, gdzie obejmuje dowództwo nad blokpostem***** “Gorynycz”. W pobliżu twierdzy nasz bohater znajduje jar, w którym spotyka tytułową żmiję, którą już wcześniej spotkał w swych niecodziennych stanach świadomości. Jest u niej coraz częstszym gościem i doznaje wizji z dziejów innych wojowników, którzy walczyli i ginęli w Afganistanie. W trakcie jednego z takich odjazdów, równie spowodowanych żmiją i zdolnościami para, co narkotycznym hajem, brodacze atakują polową twierdzę z której nie pozostaje kamień na kamieniu. Lenart jest jednym z nielicznych ocalałych. Co dalej nie będę się rozpisywał, bo i nie ma o czym.

Żmija, jak to u Sapkowskiego, napisana jest obrazowym językiem wzbogaconym o klimatyczne słownictwo z epoki i miejsca. I choć daleko mu do rzeczowego przekazu, choćby w stylu Suworowa, to akcja w głównym nurcie jest szybka i powieść naprawdę byłaby świetna, gdyby nie dwie rzeczy.

Znacie rosyjski film 9 Kompania (9 Rota, oryg. 9 рота )? Jeśli nie, koniecznie go obejrzyjcie. Ten fenomenalny obraz w reżyserii Fiodora Bondarczuka, wg scenariusza, którego autorem jest Yuri Korotkov i z muzyką Dato Evgenidze był wielkim, rekordowym hitem w Rosji. Wielka szkoda, że w Polsce, chyba z niechęci do Rosjan, film ten nie odbił się takim echem, na jakie zasługuje. Ta opowieść, prawdziwie epicka i wstrząsająca, zrealizowana z rozmachem i dynamizmem przypominającym Byliśmy żołnierzami, w dodatku oparta na faktach, mówi nam o sowieckich sołdatach, którzy dostali zadanie utrzymanie wzgórza 3234 w Afganistanie i zadanie to wykonali. Wykonali pomimo powtarzanych wielokrotnie ataków Afgańczyków. Wykonali, choć ocaleli tylko nieliczni. Wykonali, choć w biurokratycznym bałaganie Krasnoj Armii wszyscy o nich zapomnieli. Zadanie wykonali, choć wojna się skończyła, a oni, nie wiedząc o tym, wciąż walczyli. Piękny film o brzydocie wojny, o tym, że nie pomoże bohaterstwo, mądrość ani siła, że przeżyją tylko ci, którym pisane. 9Kompanię śmiało można zaliczyć do światowej czołówki tematu i polecić każdemu. 9 Rota przynosi prawdziwe przeżycie, prawdziwe refleksje i prawdziwe emocje. Każdy kto ją oglądał zapamięta na zawsze.



Tutaj doszliśmy do sedna. Czytając główny nurt Żmii, czyli przygody praporszczyka Pawła Lewarta, ma się nieodparte wrażenie, że się czyta scenariusz batalistycznych fragmentów 9 Roty. Może Sapkowski oglądał ten film i tak mocno go zapamiętał, że podświadomie widzi Afganistan w ten sam sposób? Nie wiem. Natomiast jestem pewien, że czytając przebieg bitwy na zastawie w Żmii mam przed oczami nie to, co tworzy moja wyobraźnia, nie Rambo czy cokolwiek innego, a właśnie 9Kompanię. I nie myślcie, że mam słabą wyobraźnię. Czytając wielokrotnie Trylogię nigdy nie miałem przed oczami dzieł naszej rodzimej kinematografii. Filmy nie dorosły do pióra mistrza Sienkiewicza. Nigdy czytając książkę nie przenosiłem się w świat filmu. Zawsze tworzyłem swój własny. A czytając Żmiję miałem przed oczami film, do tego z Sapkowskim nie mający nic wspólnego. Bardzo przykre uczucie.

Drugą rzeczą, która mi się w tej powieści Sapkowskiego bardzo nie podoba, to ta fantastyka na siłę. Gdyby nie było tego całego tytułowego węża i tych odlotów umysłu głównego bohatera, tych wstawek z innych wojen i perypetii innych żołnierzy, byłaby to solidna, na dobrym poziomie opowieść z Wojny Afgańskiej. Tylko, że wtedy skojarzenia ze wspomnianym filmem byłyby jeszcze silniejsze. A tak nie mamy powieści wojennej tylko sam nie wiem co. Cała rzecz się kupy nie trzyma. Przynajmniej dla mnie. Dlatego wszystkim, a zwłaszcza tym, którzy ją czytali i nie oglądali 9 Roty, zdecydowanie polecam film. Tym, którzy film oglądali, Żmii nie polecam. Unikną poważnego zawodu i zniesmaczenia.


Wasz Andrew





*         praporszczyk– chorąży (stopień wojskowy głównego bohatera Żmii)
**       zastawa –placówka; oddział wojska lub zespół umocnień chroniący dany rejon
***     duchy –żargonowa nazwa mudżahedinów, podobnie jak duszmani, brodacze czy basmacze
****  od osobistów– z personelu otdiełow osobowo naznaczenija czyli wydziałów specjalnych kontrwywiadu i KGB
***** blokpost –umocnienia polowe, umocniony posterunek, fort

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)