poniedziałek, 24 października 2011

Zło


Jan Guillou

Zło

(Ondskan)

Muszę powiedzieć, że Jan Guillou od dawna jest jednym z moich ulubionych pisarzy. To jednak nie daje mu żadnych forów. Tym bardziej każdą jego nową książkę oceniam krytycznym okiem, gdyż poprzeczkę podniósł wysoko swoją dotychczasową twórczością. Dotąd kojarzyłem go głównie z serią powieści o Karlu Hamiltonie, szwedzkim Jamesie Bondzie. Wiedziałem, czułem przez skórę nim jeszcze książkę otworzyłem, iż to będzie coś innego. Bałem się tylko, czy się nie zawiodę.

Bohaterem tej opowieści jest Erik, chłopiec jakich wielu w Szwecji i w każdym kraju na świecie. Żaden heros ani specjalny geniusz. Z drugiej strony, na pewno nie cherlak ani oferma. Po prostu chłopiec. Ma ciężkie życie w domu pełnym fizycznej i psychicznej przemocy. Takim go poznajemy. Bity i poniżany a zarazem, jako herszt gangu nastolatków, sam bije i poniża. Co się z nim stanie? Nie będę nawet w dwóch słowach opisywał fabuły, gdyż nie zamierzam nikomu psuć przyjemności jaką sam miałem czytając tę książkę i próbując odgadnąć jak się też potoczą losy Erika.

Nie dociekam, czy autor zawarł w tej powieści swoje własne wspomnienia, opowieści innych osób, czy też wystarczyła mu wyjątkowa zdolność obserwacji zjawisk społecznych. Ważne, że klimat książki jest tak autentyczny, iż ma się wrażenie, jakby ktoś nam opowiadał swą własną, dopiero co przeżytą historię.

Jan Guillou, jakkolwiek jest dla mnie niekwestionowanym mistrzem powieści szpiegowskiej, pokazał się teraz jako naprawdę pióro wielkiej klasy. Nie tylko napisał piękną, przejmującą i porywającą opowieść o chłopcu z patologicznej rodziny dotkniętym prawdziwą pandemią nie tylko naszych czasów – przemocą. W tej samej książce zawarł inną rzecz. Powieść, której tematem jest zło. Zło; z ofiar czyniące katów, a z katów ofiary. Mieszające prawość z nieprawością, niczym czerń z bielą, tak długo, aż wszystko staje się szare, aż trudno już określić; czy coś jest bardziej białe, czy też bardziej czarne. Temat rzeka. Temat niesłychanie trudny, a jednak podjęty z niesamowitym wyczuciem. Nawet najlepszym twórcom takie chwile zdarzają się rzadko, bo tego nie da profesjonalizm ani talent, tu widać po prostu prawdziwe natchnienie.

Zło czyta się jak inne z najlepszych szwedzkich kryminałów społecznych, choć ta powieść prawdziwym kryminałem nie jest, bo trupów brak, nawet w szafach. Lektura jest jednocześnie wciągająca, porywająca i rodząca przemyślenia. Zło. Czy człowiek może się wyzwolić z jego szponów? Czy na zło można złem odpowiadać? Czy da się dobrem zło zwyciężyć? Co jest takiego w ludziach, że zło, nawet takie jak faszyzm, wciąż się odradza? Jakie są tego mechanizmy i jak mu przeciwdziałać?

Zło jest przesłaniem, z którym zgadzam się absolutnie. Trudne dzieciństwo ani inne zaszłości nie mogą być usprawiedliwieniem dla złych uczynków. Każdy odpowiada za siebie. Można zrozumieć, iż ktoś się mści za swoje krzywdy na krzywdzicielach, ale rozgrzeszanie ludzi, którzy mszczą się na niewinnych, jest patologią chyba jeszcze gorszą niż podłe uczynki. Tym bardziej, że zwykle rozgrzeszający „skrzywdzonych w dzieciństwie” jednocześnie odmawiają ofiarom prawa do pomsty. I najważniejsze: zło rozkwita w krainie obojętności. To właśnie „porządni” ludzie, którzy odwracają głowę, są winni. Jeszcze bardziej winni są ci, którzy z ludźmi zło czyniącymi współpracują dla korzyści różnego rodzaju. Prawdziwie złych, tych zło czyste czyniących, jest bowiem niewielu. To właśnie ci prawie dobrzy pozwalają im wzrastać w siłę i czynić prawdziwie wielkie zło. Nie byłoby domowych tyranów bez współmałżonków pozwalających katować dzieci, bez ślepych i głuchych sąsiadów, leniwych urzędników. Nie byłoby tylu pijanych drogowych wariatów bez przyzwolenia znajomych i krewnych. Nie byłoby Hitlera bez dobrych Niemców ani świętych wojen bez dobrych wierzących. Temat rzeka, a jego ujęcie, jakim popisał się Guillou, jest wręcz mistrzowskie.

Symptomatyczne jest również to, że tematy te, czyli najtrudniejsze problemy dzisiejszych społeczeństw, są najbardziej spektakularnie i umiejętnie podejmowane głownie w krajach, które powszechnie postrzegane są jako najmniej nimi dotknięte. Zło i wszelkie jego aspekty są bardzo silnie piętnowane w literaturze szwedzkiej, choć Szwecja jest postrzegana jako kraj daleko bardziej praworządny, bezpieczny i spokojny, niż choćby Polska. A może właśnie dlatego? Może tylko takie społeczeństwa nie mogą ścierpieć tego, co w innych zdaje się już przeszkadzać tylko wyalienowanym z nich jednostkom?

Jak już się zorientowaliście, Zło absolutnie polecam. Każdemu, bez względu na wiek, płeć i zapatrywania polityczne. Lektura, mimo ciężkiego i przytłaczającego tematu, jest prawdziwą rozrywką odrywającą od codziennego matrixa niczym najlepsza sensacja, o czym z przekonaniem Was zapewniam

Wasz Andrew

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)