Opowieści o wampirach nie są moją ulubioną tematyką, podobnie jak fantasy. W prawdziwym świecie mamy wystarczająco dużo tajemnic, napięcia i rzeczy, które są fascynujące, bym czuł potrzebę zmieniania realiów. Jeśli już sięgam po fantastykę, mocniej pociąga mnie nurt bardziej klasyczny, próbujący przewidzieć przyszłość lub alegorycznie próbujący przedstawić problemy teraźniejszości. Zbytnie przywiązanie do jednego gatunku uważam jednak za pewien rodzaj ograniczenia. To tak, jakby ktoś z własnej woli przez całe życie jadł tylko wołowinę lub kochał się tylko z rudymi. Beznadzieja. Często więc sięgam po książkę tylko dlatego, że widzę, iż wywarła wpływ na kogoś znajomego. Widzę reakcję i chcę poznać przyczynę.
Właśnie w ten sposób w moich rękach znalazły się Pamiętniki Wampirów (oryg. The Vampire Diaries) Księga 1 pióra L.J. Smith*. Na Księgę 1 w polskiej edycji** składają się: Przebudzenie (The Awakening), Walka (The Struggle) i Szał (The Fury). Bardzo dobrze, że wszystkie trzy są zawarte w jednej książce, gdyż po prawdzie są to bardziej rozbudowane rozdziały, niż samodzielne mini-powieści. Nie tworzą zamkniętych całości i wyraźnie nabierają takiej cechy dopiero po połączeniu całej trójki, kiedy stają się powieścią.
Pokutuje stwierdzenie, iż twórczość pani Smith jest adresowana głównie do młodzieży. Ja jednak uważam, że dobra książka dla młodych, musi być dobra i dla starszych, co w drugą stronę absolutnie nie działa, i nie powinno. Przeczytałem więc opowieść o pięknej Elenie pożądanej przez dwóch braci wampirów, Stefano i Damona, bez uprzedzeń i z przyjemnością, gdyż lektura była przyjemna, a rzecz jest dość wciągająca. Jak dobra telenowela. Pamiętniki Wampirów bardziej przypominają scenariusz tego popularnej formy filmowej niż powieść. Mamy tu wyraźny wątek prowadzący, wątek miłosny oczywiście, główne postacie, wokół których wszystko się kręci i marginalnie ujęte tło. Nie bez kozery serial filmowy Pamiętniki Wampirów jest równie popularny, a może bardziej, niż wersja do czytania. Czy to lekturę dyskredytuje?
Jak wspomniałem, książkę czyta się dobrze. Nie porywa, ale i nie nudzi. Wciąga, gdyż utrzymuje solidne, średnie tempo powieściowe, może trochę jednostajne, ale za to bez przesadnie długich lirycznych przystanków. Nie niesie w sumie żadnych wartości. Jest płytka jak kałuża na niemieckim asfalcie. Trójka głównych postaci nie ma żadnych pasji, żadnych zamiłowań, żadnej misji. Poza miłością. No i poza problemem z zaspokajaniem głodu. Nic ich nie interesuje, niczego nie tworzą. Ale taki jest ten gatunek.
Można by było zaryzykować stwierdzenie, iż w przyjętej konwencji, telenoweli dla młodzieży, Pamiętniki Wampirów nie wypadają źle. Podstawowym celem gatunku jest oglądalność (miejsce na listach sprzedaży w wersji czytanej), co zostało osiągnięte. Zapewniono to dając dość solidną rozrywkę. Nasuwa się jednak porównanie do Zmierzchu Stephenie Meyer i w tym momencie widać, że w tej klasie można osiągnąć o wiele więcej. Świat wykreowany w Zmierzchu jest o wiele odleglejszy od naszego, oparty na bardziej złożonych zasadach i dla mnie znacznie ciekawszy. Zmierzch pokazuje, iż można alegorycznie poddać pod rozwagę różne poważne problemy, a postaciom dać pasje nie związane z miłością będącą główną osią fabuły. Można po prostu zrobić to w sposób jednocześnie bardziej interesujący i wartościowy.
Nie odsądzam jednak prozy L.J.Smith od wszelkich wartości, choć w porównaniu z S. Meyer wypada blado. Obie przyciągnęły do słowa pisanego rzesze młodych ludzi dotąd od niego stroniących. I to jest ich największą wartością. Jeśli nie czytaliście jeszcze żadnego ze wspomnianych cyklów o krwiopijcach, polecam Zmierzch. Jeśli już macie go za sobą, a jeszcze Wam mało, możecie również zabrać się za Pamiętniki. Nie powiem, że polecam, ale i nie odradzam
Wasz Anrew
* Lisa Jane (L. J. lub Ljane) Smith
** Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o.
Wszystko jest dla ludzi... Ja podejmowałam jakieś mniej lub bardziej rozpaczliwe próby czytania książek ukazujących się na fali wampiropodobnej mody, ale jakoś bez skutku... Czytałam niezłe powieści o wampirach Markusa Heitza, ale nikt w nich nie mienił się w słońcu, piękny też nie był... Krew lała się za to beczkami.
OdpowiedzUsuń