czwartek, 26 stycznia 2012

Zmierzch



Po bestseller Stephenie Meyer Zmierzch (Twilight) sam pewnie bym się nie pofatygował ani do biblioteki, ani tym bardziej do księgarni. Mimo dość intensywnej, z całą pewnością kosztownej, akcji promocyjnej podświadomie czułem, że nie jest to literatura zbyt wysokich lotów. Jak więc się to stało, że książkę poznałem i jakie były z tej znajomości odczucia?


Zdarzyło się, że akurat miałem chęć na typowo rozrywkową lekturę. W domyśle miałem jakąś powieść; najpewniej sensację lub kryminał. Zauważyłem jednak, że znajome mi nastolatki, zwłaszcza płci podobno piękniejszej, które raczej nie były dotąd szczególnie zapalonymi czytelniczkami czegokolwiek dłuższego niż SMS-y, z prawdziwą fascynacją wręcz pochłaniają książki Stephane Meyer. Postanowiłem sprawdzić, co też je tak wciągnęło. I stało się.

Każde następne pokolenie jest chyba bardziej podatne na reklamę. Z jednej strony to chyba wynik braku szczepionki, jaką był komunizm i wspomnienie o nim, które dają wrodzoną podejrzliwość do tego, co się lansuje w mediach. Z drugiej strony zawdzięczamy to wyznacznikowi dzisiejszego oblicza kapitalizmu; wytężonej pracy rzesz specjalistów od marketingu, którzy chcą wyhodować nową gałąź drzewa genealogicznego człowieka – człowieka konsumującego. Człowieka, który nie tylko kieruje się reklamą w wyborze sposobu zaspokajania własnych potrzeb, ale człowieka, którego potrzeby tworzy reklama. Zmierzch jest chyba wytworem przeznaczonym dla tego nowego typu człowieka.

Stephane Meyer stworzyła powieść rodem z podręcznika pisania bestsellerów. Mamy i miłość, o ile ktoś nie odróżnia miłości od fascynacji, zauroczenia i tysiąca innych podobnych stanów. Mamy kopciuszka i księcia z bajki. Nasi bohaterowie są w wieku odpowiednim dla grupy docelowej, czyli lat nastu (o ile wampir może być nastolatkiem). Cała rzecz rozgrywa się w środowisku szkoły średniej, aby odbiorca w pewnym przedziale wiekowym łatwo się identyfikował z bohaterami i realiami. Całość napisana językiem łatwym i przyjemnym w odbiorze. Czyta się szybko i... Nie ma zakończenia!

Przyzwyczajony jestem, iż powieść opatrzona tytułem, nawet jeśli jest częścią cyklu, w mniejszym lub większym stopniu stanowi zamkniętą całość. Zakończenie Zmierzchu jest takie, jakoby go nie było, a tytuł powinien brzmieć Tom 1. Dla mnie to już lekka przesada.

Jest wiele czynników, które składają się na to, iż jedną książkę oceniam dobrze, a inną źle. Zmierzch to po prostu bajka. Nie baśń, która niesie jakieś przesłanie, wiedzę lub prawdę ukrytą, ale bajka; infantylna, bez żadnych wartości, bez żadnego innego celu poza rozrywką. Rozrywką w dodatku miernego lotu. Dobrą powieść poznaję między innymi po tym, iż nawet bardziej wybredny czytelnik zastanawia się, co będzie dalej, a nie, co też autor jeszcze wymyślił i czy na koniec całość dalej będzie się kupy trzymać. Po zakończeniu lektury książki Stephanie Meyer chciałem natychmiast sięgnąć po następną (następny tom?), ale tylko i wyłącznie po to, by sprawdzić czy nadal realia wymyślonego świata zaludnionego wampirami będą spójne, by się dowiedzieć, co jeszcze ta Meyer wymyśliła.

Główni bohaterowie w Zmierzchu są mało przekonywujący. Już realniejsze są postacie drugoplanowe i związki między nimi. Isabella Swam, zmierzchowa Julia, której Romeo okazuje się wampirem, jest karykaturą zagubionej nastolatki. Karykaturą z tego względu, iż cechy psychiki, które kojarzymy z tym okresem życia są u niej przerysowane do tego stopnia, iż przesłaniają rzeczywiste podstawy jej charakteru, te, które odróżniają jednego człowieka od drugiego. Podobnie jest i z innymi rzeczami. Miałkość i miernota.

Jak więc oceniam Zmierzch? Pozytywnie! Dlaczego? Dlatego, że ta powieść (i cały cykl), o czym już wspomniałem, wciągnął w nałóg czytania część pokolenia, które dotąd patrzyło na grubsze książki niczym diabeł na kropidło. Pomimo sztampowości Zmierzch ma jednak pewne aspekty świeżości. Pomimo płytkości i prostoty potrafi jednakowoż czytelnika wciągnąć, czego i ja z niejaką przyjemnością doświadczyłem. Koneserowi literatury lektury Zmierzchu raczej nie polecam, chyba że nie stroni również od typowo rozrywkowej twórczości niezbyt wysokich lotów lub kierują nim motywy podobne do moich, niejako badawcze. Wszystkim jednak, którzy dotąd nie lubili książek, zwłaszcza nastolatkom, polecam produkt, bo tak chyba ten wytwór pani Meyer trzeba nazwać. Jest szansa, że Wam się spodoba, oswoi z książkami i, na co mam wielką nadzieję, sprawi, iż z czasem i po bardziej wartościowe dzieła sięgniecie z przyjemnością, z własnej potrzeby


Wasz Andrew 


Ps. W trakcie lektury kolejnych książek składających się na cykl Zmierzch nastąpiło przewartościowanie pierwotnej oceny powieści Zmierzch otwierającej serię. Tutaj pozostawiłem pierwotne oceny; takie jakie nadałem przed przejściem do następnych części. Jak i dlaczego zmieniały się moje wrażenia dotyczące Zmierzchu przeczytacie w następnych recenzjach. Zapraszam do lektury refleksji z Księżyca w nowiu, która ukaże się już niebawem.



Książki Stephenie Meyer

6 komentarzy:

  1. Jak zawsze szczerze , ja do 'Zmierzchu" mam osobisty sentyment, ponieważ ta książka przypomniała mi magię czytania. Tak wpadła w moje ręce w okresie, w którym czytanie było ostatnią czynnością o jakiej myślałam ( małe dzieci, pieluchy, zupki, pranie, praca). Potrzebowałam takiej bajki żeby się oderwać, a kiedy skończyłam okazało się , że chcę więcej, na szczęście jakiś mądry postawił mi bibliotekę pod nosem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był właściwy człowiek na właściwym miejscu :)

      Usuń
  2. Czyli nie jest ważne co, ważne żeby czytali ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym kanonie nie jest to wcale taka zła pozycja. Nie można porównywać Lolity z Zabić drozda, a tych dwóch ze Zmierzchem. Do pierwszej trzeba specjalnego czytelnika, druga już jest lekkostrawna, ale trzecia jest dla każdego. W manierze bajki dla dorosłych jest naprawdę niezła. No i trzeba docenić oddziaływanie dzieła na środowisko społeczne. Zapraszam do lektury recenzji z następnych części cyklu i do samych powieści, jeśli nie czytałaś :)

      Usuń
    2. Co do recenzji: chętnie, co do sagi: muszę się zastanowić :)

      Usuń
    3. Nikt się nie dowie jak mu coś smakuje, póki sam nie spróbuje :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)