Amerykański bestseller to dla mnie co najmniej określenie dwuznaczne. Gdy nie wiadomo czego dotyczy, może być zarówno pejoratywne jak i zdecydowanie pozytywne. Książka opatrzona tym epitetem może być równie dobrze sztampowym gniotem obliczonym na mało wymagającego, a więc masowego odbiorcę, co zapewni jej sukces komerycjny, jak i perfekcyjną, oryginalną pozycją, która daje czytelnikowi wartościową lekturę i prześwietną rozrywkę, a dzięki temu świetnie się sprzedała. Nie użyję więc tego określenia, choć często pada, gdy mowa o Fałszywej tożsamości.
David Morrell to pisarz, który budzi we mnie bardzo ambiwalentne uczucia. Choć każdy zna Rambo, jego autor kojarzy mi się głównie z fenomenalnymi powieściami w klimacie tajnych bractw jak trylogia Bractwo Róży, Bractwo Kamienia, Bractwo Nocy i Mgły czy męskich spraw jak Piąta profesja. Jednocześnie jednak nazwisko to przywodzi mi wspomnienia o wielkim zawodzie jaki sprawił mi choćby Totem, pięknie zapowiadający się horror z beznadziejnym zakończeniem. Wiedząc o nierównym poziomie twórczości Morrela z pewną niechęcią sięgnąłem po jego powieść Fałszywa tożsamość (Assumed Identity).
Głównym bohaterem Fałszywej tożsamości jest agent amerykańskich służb działający nie tyle pod przykryciem (taka modna, ale dla mnie dziwaczna kalka z angielskiego, która świetnie brzmi w oryginale, lecz po polsku żenująco) co w cudzej skórze. Właściwie to częściej się zmienia niż kameleon i jest w tym od niego dużo lepszy. Nieraz w trakcie jednej operacji przyjmuje kilka tożsamości jednocześnie i zmienia je co chwilę niczym rękawiczki. Dla jednych jest Panem A, dla drugich Panem B a dla innych... tylko on może się w tym nie zagubić. Ma tak wiele osobowości, które tworzy dla każdego nazwiska aż do najdrobniejszych szczegółów, że zapomina kim kiedyś był, gdy był kimś naprawdę.
Niestety, w trakcie kolejnej akcji sprawy się komplikują. Zostaje rozpoznany przez gościa, którego spotkał w innym miejscu i w innym czasie, no i oczywiście jako ktoś całkiem inny. W dodatku moment jest niesłychanie niefortunny bo jak wiadomo nieszczęścia chodzą parami. Musi walczyć o życie, zostaje poważnie ranny i traci zaufanie przełożonych. Jakby mało było kłopotów, gość, który go rozpoznał, nie chce się odczepić i na dokładkę zaczyna węszyć koło jego mrocznych tajemnic wspomagany przez piękną dziennikarkę.
Gdy sprawy człowieka o stu twarzach zaczynają wyglądać naprawdę nieciekawie – po sfingowaniu własnej śmierci (a raczej śmierci jednego ze swych wcieleń) musi unikać policji i mieć się na baczności przed własnymi szefami, otrzymuje zakodowaną wiadomość od jedynej kobiety, którą kiedyś kochał. Wiadomość z prośbą o pomoc.
Wiadomo, że sprawa nie będzie prosta. Jego dawna miłość jest jeszcze lepszym kameleonem niż on, prawdziwym wirtuozem w dziedzinie mimikry. Czy zdoła ją na czas odszukać samemu będąc ściganym? Sprawdźcie sami.
Fałszywa tożsamość to prawdziwy bestseller w najlepszym tego określenia znaczeniu. Błyskawiczna, pełna zwrotów akcja, wielowątkowość, wielość pytań i ciągłe napięcie sprawiają, iż czyta się ją jednym tchem. Jest i miłość, i męskie sprawy, czyli to, co czytelniczki i czytelnicy lubią najbardziej. To prawdziwy, dobry Morrell. Absolutnie i zdecydowanie polecam. Może nawet warto ją kupić. Może nawet jeszcze kiedyś do niej wrócę
Wasz Andrew
Nigdy nie słyszałam o tej książce i muszę powiedzieć, że żałuję, że jeszcze jej nie dorwałam w swoje łapki.
OdpowiedzUsuń