środa, 8 lutego 2012

Śmierć w Breslau



Śmierć w Breslau jest druga powieścią Marka Krajewskiego, która wpadła mi w ręce (po Festung Breslau). To pierwsza z cyklu powieści o życiu Eberharda Mocka, biorąc pod uwagę chronologię zdarzeń, które jak dotąd seria zawiera. Jest to czarny, bardzo czarny kryminał, z dużą dawką pesymizmu, demoralizacji i dekadencji.



Eberhard Mock, wrocławski radca kryminalny, staje przed zadaniem wykrycia sprawców brutalnego zgwałcenia i zabójstwa młodej arystokratki, wraz z którą zostają pozbawione życia jeszcze dwie inne osoby. Sprawę komplikuje sytuacja polityczna we Wrocławiu i w całych Niemczech. Jest to czas Nocy Długich noży, początków holocaustu i drogi Hitlera do podboju świata. Walka o władzę pomiędzy piewcami nowego porządku oraz powiązania ze starymi układami, które teraz mogą być zgubną plamą na życiorysie, komplikują sytuację Mocka niepewnego nie tylko własnej kariery, ale i głowy. Wpływają również na prowadzone przez niego śledztwo i jego wyniki. Tradycyjnie fabuły nie będę opisywał, gdyż po odkryciu kart lektura nie będzie miała sensu, podobnie jak rozgrywka w pokera.


Śmierć w Breslau, jak wspomniałem na wstępie, jest bardzo mroczna. Nie tyle ze względu na zbrodnie, których w powieści nie brakuje, ale z powodu spojrzenia na ówczesny Wrocław, który jawi się jako miasto zamieszkane tylko i wyłącznie przez prostytutki, dziwkarzy, alfonsów, złodziei i wszelkiego rodzaju degeneratów. Mnie osobiście zaczęło to po pewnym czasie męczyć, choć w pewnym zakresie obraz ówczesnych Niemiec chyba zbyt daleko od obrazu z powieści Krajewskiego nie odbiega.


Jak na kryminał, język jest bardzo bogaty i plastyczny; żaden rodzaj powieści by się go nie powstydził. Do tego dochodzi rewelacyjna wierność topograficzna. To prześwietny pomysł i taki charakterystyczny rys twórczości autora, który wiele sprytu i pracy włożył w zdobycie wiedzy o świecie, w którym umieścił akcję i swego bohatera. Czuje się prawdziwość starego Breslau; promieniuje to na postaci i akcję, całkowicie przecież fikcyjną. Tu dochodzimy do słabego punktu tej książki. Realia leżące u podłoża zabójstwa, które jest osią kryminału, podobnie jak motywy działania ofiar i sprawców, są mało przekonujące, niespójne historycznie i charakterologicznie. Kolokwialnie mówiąc, kupy się wszystko nie trzyma. Gdyby nie to, powieść warta byłaby polecenia bez zastrzeżeń.


Reasumując, w starej skali ocen, piątka, ale „na szynach”. Świetna rzecz dla miłośników kryminałów, mrocznych klimatów i historycznych smaczków. Dla reszty świata rzecz warta co najwyżej wypożyczenia, na pewno nie zakupu. Z całą pewnością nie jest to też lektura dla ludzi w dołku, o czym Was uprzedzam




Wasz Andrew

1 komentarz:

  1. Poki co jedyna ksiazka tego autora, ktora mialam okazje przecztac jest "Koniec świata w Breslau". Co prawda nie do konca mnie przekonala, ale po przeczytaniu Twojej recenzji zastanawiam sie czy nie dac temu autorowi drugiej szansy ;-)

    OdpowiedzUsuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)