Nora Roberts
Skarby przeszłości
Po Skarby przeszłości (oryg. REMEMBER WHEN), ze względu na mało chwytliwy i nic nie mówiący polski tytuł, pewnie bym sam nie sięgnął, tym bardziej, iż to pierwszy mój kontakt z prozą Nory Roberts. Jednak moja ukochana małżonka wypożyczyła toto z biblioteki. Widząc wyraźne ukontentowanie jakie miała z tej lektury i ja się skusiłem.
Nora Roberts (właściwie Eleanor Marie Robertson) jest bardzo znaną, i uznaną, amerykańską pisarką; autorką ponad stu powieści, w tym kilkunastu napisanych pod pseudonimem J.D.Robb. Dowiedziałem się tego z notki na okładce oraz internetu i zacząłem czytać powieść z pewną dozą obaw spowodowanych wieloma przykrymi zawodami, jakich doznałem podczas lektury amerykańskich „bestsellerów”.
Fabuła Skarbów jest prosta jak większość kryminałów i sensacji made in USA. Próżno tu szukać wielowątkowości, wielopłaszczyznowości, nurtów równoległych. Nie grożą nam też żadne problemy społeczne i tematy do moralnych rozważań będące wyznacznikiem świetnej klasyki gatunku rodem ze Skandynawii. To jakby scenariusz pisany pod jednoodcinkowy film, no najwyżej mini serial. Mimo to rzecz jest ciekawa i wciąga od samego początku.
Nora zastosowała ciekawy manewr i całość podzieliła na dwie części. Pierwsza rozgrywa się w czasach mniej więcej nam współczesnych, a druga w przyszłości, jakieś pięćdziesiąt lat później. Główną postacią części pierwszej jest Laine, właścicielka sklepu z antykami na amerykańskim zadupiu, bardzo urokliwym zresztą. Jest kobietą w najlepszym momencie życia, czyli już dojrzałą, a jeszcze piękną, w dodatku w miarę majętną i do wzięcia. Na dokładkę wie czego pragną prawdziwi faceci (chyba podobnie jak autorka, która przez całe życie była otoczona mężczyznami). Niestety. W pogodnej duszy Laine kryje mroczną tajemnicę; to jej dzieciństwo. Dzieciństwo, któremu kształt nadał ojciec – notoryczny złodziej i nałogowy oszust. Kryminalista, ale kryminalista którego kochała i uwielbiała. I jak się łatwo domyślić, ta przeszłość da znać o sobie w sposób równie gwałtowny, co niespodziewany. Laine będzie musiała walczyć nie tylko o spokojny świat, który sobie stworzyła, ale i o życie.
Nie będę zdradzał więcej, gdyż uważam, iż nawet notka wydawcy zdradza za dużo. Nie chcę innym psuć przyjemności z przeżywania tej świeżości, którą czytelnik znajdzie w Skarbach przeszłości. Pomimo bowiem prostoty i hollywoodzkiego schematyzmu J.D. Robb zaskoczy nas wielokrotnie, i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Miłą niespodzianką było dla mnie również to, że Eleanor Robertson wykazała się dobrą znajomością ludzkich charakterów oraz różnic w sposobie myślenia i postrzegania pomiędzy mężczyznami a kobietami, miastowymi i prowincjuszami, normalnymi i psychopatami. Postacie wyczarowane jej piórem są żywe, wyraziste, tchną autentyzmem. Zaskakuje znajomość męskiego sposobu myślenia - w niektórych momentach ma się nawet wrażenie, iż autorem jest mężczyzna, nie kobieta.
Styl Nory Roberts jest lekki i prosty, konkretny i bezpośredni, bez żadnych kwiecistości i romantycznych opisów rodem z babskich powieści. Zarazem nie jest surowy ani prostacki. Akcja szybka, wciągająca od samego początku. To wszystko okraszone wielką miłością i odrobinką świetnego seksu. Całość sprawia, iż powieść czyta się błyskawicznie i aż żal, iż tak szybko się skończyła.
Podsumowując muszę stwierdzić, iż jest to lektura bezwzględnie warta polecenia nie tylko miłośnikom sensacji, kryminałów i pokrewnych gatunków. To dobra rozrywka dla każdego, kto pragnie odpoczynku przy lekturze nie wymagającej natężania umysłu i zarazem mającej siłę oderwać czytelnika od rzeczywistości, od której chce się odpocząć, od pracy, zmęczenia i problemów. Można nawet, co rzadko stwierdzam, oceniając większość powieści jako twory jednorazowego użytku, których nie warto kupować, Skarby przeszłości kupić i postawić na półce, by kiedyś do nich wrócić, zamiast oglądać kolejny odcinek jakiegoś beznadziejnego sitcomu. Innymi słowy – w starej skali ocen piąteczka!
Wasz Andrew
Jesteś chyba pierwszym facetem, który czyta Norę Roberts... Przecież to babskie książki są!
OdpowiedzUsuńJestem człowiekiem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce. Za wyjątkiem wyjątków oczywiście.
OdpowiedzUsuń