piątek, 25 listopada 2011

Chemia śmierci




Po powieść Chemia śmierci (oryg. The Chemistry of Death), której autorem jest Simon Beckett, brytyjski pisarz i dziennikarz, sięgnąłem świadomie i z premedytacją. Wiedziałem już, iż jest to pierwsza książka trylogii, której głównym bohaterem jest David Hunter, wybitny antropolog sądowy. Chemia śmierci miała bardzo dobre recenzje i to właśnie ona sprawiła, że nazwisko Beckett stało się znane w świecie.
Rozpoczynając lekturę przenosimy się do Manham, małego miasteczka, a prawdę mówiąc zabitej dechami dziury w Norfolk w Wielkiej Brytanii. Przybywa tam wspomniany już specjalista od trupów, który właśnie porzucił dotychczasową karierę związaną z umarlakami i postanowił tym razem zająć się żywymi, jako zwykły lekarz w miejscowej przychodni. Przychodni, której dotychczas wystarczał jeden jedyny konował, więc na nasze standardy Manham powinno być nazywane wiochą, a nie miasteczkiem. Hunter porzuca nie tylko wielką karierę i pasjonujące, choć nieco śmierdzące zajęcie, ale również Londyn. Nie trzeba wiele więcej, by się domyślić, że przed czymś ucieka.
Oczywiście, co łatwe do przewidzenia, nie znajduje na tym odludziu spokoju, gdyż wkrótce, za sprawą pojawiających się jeden po drugim trupów, Manham stanie się obiektem zainteresowania mediów, a nasz bohater będzie zmuszony wrócić do swych poprzednich zajęć i pomóc policji.
Jak na perełkę gatunku przystało, powieść wciąga i czyta się ją błyskawicznie. Styl jest dobry; oddaje nie tylko klimat miejsca zbrodni, prosektorium i innych akcesoriów gatunku, ale również charakterystykę wiejskiej i małomiasteczkowej mentalności. Znajdziemy w Chemii śmierci i miłość, i zbrodnię, dobro i zło, różne postawy ludzkie i różne charaktery, różne reakcje na te same bodźce. Wszystko to, czego oczekujemy od świetnej powieści. Uważni czytelnicy trafią również na różne smaczki z anglosaskich realiów, zwłaszcza policyjnych i medycznych, jak choćby symptomatyczne przywiązanie ichnich kryminologów do identyfikacji na podstawie kartotek dentystycznych. Świadczy to o poziomie opieki medycznej. U nas jest to metoda znana, ale tylko sporadycznie używana, no bo ilu naszych rodaków ma swoją udokumentowaną historię opieki stomatologicznej. Ile naszych gabinetów w ogóle coś takiego prowadzi?  A dziwne, gdyż jest to korzystne nie tylko dla policji i dla samych pacjentów, ale i dla wszystkich, którzy płacą na służbę zdrowia i pragną, by rozliczano te środki uczciwie.
No właśnie. Uważam, że dobra powieść kryminalna powinna dawać rozrywkę i trochę do myślenia, gdy czytelnik próbuje wyprzedzić akcję i samodzielnie odgadnąć kto, jak i dlaczego. To u Becketta znajdziemy. Świetna powieść powinna dawać coś więcej. Jeśli już nie poważne problemy do przemyślenia, jak w mojej ulubionej szwedzkiej szkole kryminału społecznego z jej zgasłą przedwcześnie gwiazdą Stiegiem Larssonem, to przynajmniej rzetelne tło pozwalające poznać odrębność innych społeczności, te perełki sprawiające, że wiemy czym różni się mentalność innych od naszej. I tego też w Chemii śmierci nie zabrakło.
Czy jest więc pierwsza wielka powieść Simona Becketa rewelacją? Tak. W sam raz na jeden raz. Świetnie się ją czyta, a i wartości wiele w niej można znaleźć. Cała fabuła jest jednak jak na mój gust nieco za bardzo wydumana, a wszystko psują ostatnie strony. Epilog wygląda tak, jakby został napisany w pośpiechu i po dłuższej przerwie; dopisany do prawie ukończonej już wcześniej całości. Ba, wygląda wręcz, jakby napisał go kto inny.
Ten potężny dysonans na samym końcu tak okrutnie psuje odbiór całości, że nie widzę sensu kupowania Chemii śmierci. Nie wyobrażam sobie, bym odczuł potrzebę sięgnięcia po nią ponownie, więc nie ma na mojej półce dla niej miejsca. Co innego, jeśli się jej jeszcze nie czytało, a planuje się jej wypożyczenie z biblioteki albo od znajomego. Do tego zachęcam i przyznam uczciwie, że zamierzam zapoznać się w bliższej lub dalszej przyszłości z następnymi opowieściami o przygodach doktora od trupów, mając oczywiście nadzieję, że autor nie zepsuje znów wszystkiego na sam koniec

Wasz Andrew

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)