czwartek, 19 stycznia 2012

Śliwkowa Wyspa



Ranny na służbie oficer nowojorskiego Wydziału Zabójstw John Corey wypoczywa w położonym koło Long Island rybackim miasteczku Southold. Z prośbą o pomoc w rozwikłaniu zagadki morderstwa zwraca się do niego miejscowy szef policji. Ofiary - młode małżeństwo biologów Judy i Tom Gordonowie - pracowały w rządowym laboratorium na Śliwkowej Wyspie (Plum Island), ośrodku badań nad chorobami zakaźnymi u zwierząt. Podobno prowadzono tam też eksperymenty z bronią bakteriologiczną. Wszystkie poszlaki wskazują na to, że Gordonowie byli zamieszani w handel śmiercionośnymi wirusami. Corey odrzuca pozornie oczywiste wyjaśnienie tajemnicy podwójnego zabójstwa - podąża własnym tropem. Naraża tym siebie i dwie kobiety, z którymi się związał, na śmiertelne niebezpieczeństwo. Co mogło łączyć śmierć Gordonów z nigdy nie odnalezionym skarbem sławnego pirata, kapitana Kidda, ukrytym w pobliżu Long Island przed trzystu laty?

Tyle notka wydawcy na okładce dość grubej powieści:

Nelson DeMILLE

Śliwkowa Wyspa

(Plum Island)

Jak zwykle, gdy mam do czynienia z nowowydaną rzeczą uchodzącą za bestseller, mam pewne obawy rozpoczynając lekturę. Od pierwszej chwili obawiam się, iż rzecz okaże się przereklamowana. To uczucie gdzieś tkwi aż do końca zwykle, gdyż nawet świetne powieści w holywoodzkim stylu, jak mnie uczy wielokrotne i smutne doświadczenie, koniec mają zwykle tandetny. Trawestując nieco mojego emerytowanego politycznego idola, poznać mistrza po tym jak kończy.

Śliwkowa Wyspa od początku startuje z wysokiego poziomu. Piękny, barwny styl, plastyczny i szybki. To chyba nie tylko zasługa autora, ale i tłumacza (Andrzej Szulc), choć kilka potknięć, które nie wiem czyją są winą, w tekście wychwyciłem. O przygodach Coreya czyta się absolutnie tak świetnie, iż te uchybienia można całkowicie pominąć, zwłaszcza w epoce tandetnych tłumaczeń, tandetnych edycji i powszechnej edytorskiej niedoróbki. Na tym polu powieść Nelsona DeMille jawi się rewelacyjnie. Akcja jest wartka, przez bardzo długi czas kompletnie zagadkowa jest sprawa motywów zabójcy, a jeszcze dłużej pozostaje nierozwiązana sprawa tożsamości sprawców. Co szczególnie doceniłem, to realne, przepięknie odmalowane charaktery bohaterów, jakby żywcem wzięte ze wspomnień emerytowanego detektywa z prawdziwego życia. Zwłaszcza sylwetka Johna jest tak interesująco wykreowana, że można się z nią kompletnie utożsamić.

Powieść utrzymuje najwyższy poziom aż do samego końca. Jaki on jest nie zdradzę, gdyż bardzo mi się podobały te moje próby rozwiązania kolejnych zagadek wynikających w trakcie lektury i nie chcę nikomu tego uczucia odbierać. Niestety, choć pod względem kryminalnym rozwiązanie akcji jest bez zarzutu, to decyzje osobiste podjęte przez głównego bohatera na ostatnich kartach książki nijak nie przystają do jego konstrukcji psychicznej, co w ostatniej chwili burzy spójność całości. Przez cały czas specyficzna osobowość Johna Coreya współgra z jego pragnieniami, dążeniami i działaniami. Niestety, na samym końcu wpadka. Autor jakby wyszedł ze skóry swego bohatera i kazał mu zachowywać się jak całkiem nowa osoba.

Śliwkowa Wyspa to jedna z najlepszych powieści kryminalnych jakie miałem ostatnio w ręku. Naprawdę warta jest przeczytania, gdyż gwarantuje wyśmienitą rozrywkę, nie tylko miłośnikom gatunku, a i do pewnych przemyśleń natchnąć też może. Lepiej jednak wypożyczyć ją z biblioteki niż kupić. Ze względu na wspomniany defekt w zakończeniu nie postawiłbym jej u siebie na półce. Po co trzymać książkę, której po raz drugi nie będzie się czytać?

Reasumując: w starej skali ocen wielka piątka z malutkim, ale jednak, minusem.


Wasz Andrew

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)