We
współczesnej sztuce wszelkie tabu zanika. Sceny erotyczne, które
niegdyś szokowały i których nie puszczała cenzura, w porównaniu z
obecnymi "momentami" w literaturze czy filmie, wydają się obecnie bardzo
grzeczne i coraz trudniej rozumiemy ich ówczesną śmiałość.
Co
sądzicie o erotyce i seksie w literaturze? Czy "śmiałe momenty" robią
na Was wrażenie? Czy zdarza Wam się być zniesmaczonymi opisami aktów
seksualnych? Czy uważacie, że śmiałość seksualna w literaturze jest
dużym krokiem naprzód w jej rozwoju, czy też może kontrowersyjnym
dodatkiem, który często pozwala nagłośnić powieść?
Seks
i erotyka są obecne w sztuce od zawsze, że wspomnieć choćby dzieła
czasów antycznych, a nawet prehistoryczne naskalne bohomazy. W różnych
okresach forma ujęcia i jawność tej tematyki miewały się odmiennie.
Obecnie wydaje się, iż w kręgu naszej amerykańsko-europejskiej kultury
śmiałość seksualna sięga bardzo daleko, co powoduje oczywiste pytania o
granice między sztuką i pornografią. Pytania, moim zdaniem, nieco
infantylne. Jak można rozmawiać o granicach między rzeczami, których się
nie potrafi zdefiniować? Konia z rzędem temu, kto powie, czym jest to zwierzę zwane pornografią.
Z tego też powodu śmieszą mnie akcje typu STOP PORNOGRAFII i ludzie,
którzy się w nie angażują. Nikt przecież nie zmusza nikogo do oglądania
czegoś, co już wydaje mu się niesmaczne. Inną rzeczą są naganne praktyki
związane głównie z produkcjami filmowymi o tematyce porno, jednak
podobnie wątpliwe aspekty ma choćby świat mody oraz modelek i jest to
osobny i bardzo osobliwy temat rzeka.
Trzy gracje - Peter Paul Rubens
W
świecie literatury, analogicznie jak w filmie i fotografii, mamy
podobne tendencje wolnościowe w sferze ukazywania ludzkiej seksualności i
związanych z nią zachowań społecznych. Niech wymienię choćby związane
mocno z tematem, prześwietne Panienki Madame Cleo, a z rodzimej produkcji niektóre opowiadanka ze zbiorku Świat jest pełen chętnych suk.
Mnie bardziej od dylematu „sztuka czy porno” interesuje promowanie
chorych zachowań o kontekście seksualnym; współżycia z dziećmi, gwałtu,
przemocy, zabójstw. O tym mówi się dużo mniej, a tymczasem nawet
twórczość uznana za sztukę, jeśli upowszechnia takie modele zaspokajania
popędu płciowego, powinna być piętnowana. Czytanie tekstów, nawet
uznanych za pornograficzne, nie przynosi nikomu większej szkody, jeśli
ukazuje kontakty dorosłych ludzi mające miejsce za ich obopólną zgodą.
Nie ma znaczenia czy robią to w skórach i kajdankach, grupowo czy po
bożemu. Jak się komuś nie podoba, nie musi czytać, co najwyżej się
trochę zniesmaczy. To samo dotyczy filmów. Każdy ma prawo samemu
wyznaczyć granice. Kwestia gustu, wrażliwości i, o czym nikt nie śmie
głośno powiedzieć, indywidualnych, niejednokrotnie skrywanych,
preferencji seksualnych i temperamentu. Wiadomo, że inaczej będzie
reagował na te same obrazy, również literackie, stuprocentowy
heteroseksualny samiec, odmiennie ukryty impotent, a inaczej
biseksualista ze skłonnością do oryginalnego fetyszyzmu. Niech każdy sam
ocenia, wszystko jest kwestią gustu, a o tym podobno się nie dyskutuje.
Nie wspominam już o takiej oczywistości, że nawet porno może mieć
klasę, albo jej nie mieć.
O
ile jednak dużo się mówi o zagrożeniu pornografią w filmie i
literaturze, to o zagrożeniu przemocą seksualną dużo mniej. W normalnej
telewizji w zwykłym czasie antenowym nie uświadczysz pięknych nagich
ciał, tym bardziej w trakcie stosunku. Pokazywanie gwałtów, nawet tych
zakończonych zabójstwem ze szczególnym okrucieństwem, jest na porządku
dziennym, zarówno w filmie, jak i w literaturze. Tego typu dewiacji ile
kto zapragnie, że przypomnę choćby osławioną powieść American Psycho,
chwaloną przez krytyków, ale dla mnie po prostu złą. Ludziom, którym
przeszkadzają roznegliżowane panienki i scenki nawet tak delikatne, jak
te z Playboya, nie przeszkadzają wcale chore zachowania
seksualne. Ba, nawet promują je jako wielką sztukę! Do akcji STOP
PRZEMOCY SEKSUALNEJ chętnie bym się przyłączył, ale na razie o takiej
nie słyszałem. I póki nie zauważę, iż walczący z pornografią walczą z
przemocą o podłożu seksualnym, póty w ich szczere intencje lub
inteligencję nie uwierzę.
Śmiałość
seksualna, zarówno w doborze tematu jak i ukazywanego obrazu, może, nie
tylko w literaturze, być świetnym narzędziem pozwalającym osiągnąć
wspaniałe cele, ale może być też środkiem do bezwstydnego zarabiania
pieniędzy, a wręcz nawet do promowania i czynienia zła. Tak samo jak
religia czy nawet młotek. Wszystko zależy od tego, do czego posłuży.
A Wy co o tym sądzicie?Wasz Andrew
Bardzo trafne spostrzeżenia, naprawdę interesujący tekst. A żeby udowodnić Twoją tezę, że pornografia (czy też wyuzdany erotyzm) może być wykorzystywana jako potężne narzędzie w literaturze diagnozujące pewne problemy, to warto wspomnieć choćby prozę bardzo cenionego przeze mnie Michela Houellebecqa. W swoich książkach, francuski autor, sprowadzając miłość tylko do mechanicznej czynności, bardzo celnie podkreśla degenerację zachodniej cywilizacji, w której dominują konsumpcja oraz krótkotrwała ale szybka i łatwa przyjemność.
OdpowiedzUsuńOczywiście mówiąc, czy też pisząc o pornografii, grzechem byłoby nie wspomnieć o dziele Gombrowicza o takim właśnie prowokującym tytule. O czym jedna dokładnie traktuje książka polecam przekonać się osobiście.
Zapamiętam obie propozycje, ale nie obiecuję, że się doczekają w jakiejś realnej przyszłości :)
Usuń