środa, 11 stycznia 2012

Rżewska maszynka do ludzkiego mięsa



Ile napisano książek o Drugiej Wojnie Światowej, tego nie potrafią już chyba policzyć nawet komputery. Jedne wydawane są w ogromnych nakładach, a inne w setkach egzemplarzy, których potem namiętnie poszukują zainteresowani. Każdy krytyczny czytelnik po pewnym czasie zauważa, iż większość publikacji zawierających cokolwiek więcej niż suche dane taktyczno-techniczne, daty i dokumenty, jest pisanych jeśli nie wprost na zamówienie, to ewidentnie pod publiczkę; pod gusta władzy i plebsu, politycznej poprawności lub własnych przekonań o tym, jak historia powinna wyglądać. Dotyczy to każdego gatunku literatury o tej tematyce, a szczególnie łatwo takie tendencje zauważyć studiując dzieła wielu uznanych zawodowych historyków i porównując tezy jakie stawiali przed i po zmianie ustroju w Polsce. Nie wspomnę już o konfrontacji między historią II Wojny wg Rosjan, Polaków czy Niemców, a osobnym tematem są książki pisane przez historyków w ten sposób, że mało oczytany czytelnik fikcję bierze za fakty historyczne*.
Wśród tego morza mniej lub bardziej zakłamanych, czy jak kto woli patriotycznych, publikacji zdarzają się ryby na które warto polować. To perełki tchnące autentyzmem i prawdą.
Ostatnio otrzymałem w prezencie wspomnienia zatytułowane Przez wojenną zawieruchę czyli Wojna żołnierza Armii Czerwonej na froncie wschodnim: 1942-1945, których autorem jest Boris Gorbaczewski (Борис Горбачевский). Jak dotąd nie miałem zbyt wielu dobrych wspomnień z autobiograficznych dzieł tworzonych przez pisarzy, których matką była Рабоче-Крестьянская Красная Армия, jednak już przed rozpoczęciem lektury zauważyłem, iż o ile tytuł wersji angielskiej, na której głównie bazuje polski przekład, czyli Through the Maelstrom, nie jest zbyt wiele mówiący, to tytuł pierwotnej, rosyjskiej wersji brzmi Ржевская мясорубка. Время отваги. Задача - выжить!** Termin Ржевская мясорубка nie został wymyślony na potrzeby tej książki, więc mocno już zaciekawiony rozpocząłem lekturę.
Nie będę streszczał książki; choć to pozycja wspomnieniowa, czyta się ją jak świetną powieść i nie chcę nikomu psuć tego aspektu przeżywania tej wspaniałej lektury. Razem z autorem śledzimy jego dzieje w komunistycznej armii od wstąpienia do szkoły wojskowej, której nie zdążył ukończyć z powodu wysłania wszystkich kursantów na front, aż po koniec szlaku bojowego. Książka, jak już wspomniałem, napisana jest niczym najwyższej klasy beletrystyka; świetny, obrazowy styl, szybka akcja, pełna zwrotów i zaskakujących epizodów. Wszystko to wyrażone ładnym, lekkim piórem, okraszone perełkami liryzmu i wojennych miłości. Nic więc dziwnego, że książkę, choć grubą, wprost się połyka. Pochłania się ją zachłannie, choć miejscami, a właściwie w zdecydowanej większości, jest przejmująco smutna; pełna niewyobrażalnego i bezsensownego okrucieństwa.
No właśnie. Jak nadmieniłem na samym początku, jest to jednak jedna z najlepszych, najbardziej wiarygodnych książek o II Wojnie Światowej. Moim zdaniem, i nie tylko moim, może ona stanąć na podium razem z tak znanymi dziełami jak choćby Zapomniany żołnierz Guya Sajera. Jej wartością nie jest obiektywność. To całkowicie subiektywne, ale za to do bólu autentyczne świadectwo autora o tym co widział i co przeżył. Świadectwo, które tak sobie cenię; bliskie temu znaczeniu z Biblii – ja widziałem, słyszałem, czułem; ja tam byłem. To nie jakieś beletrystyczne bzdury, które często są lekturami w naszych szkołach. Czytając tę książkę każdy w miarę inteligentny człowiek musi zrozumieć, iż nie ma dobrych wojen, iż nie ma niczego gorszego niż wojna.
My, Polacy, epatujemy wszystkich swoimi cierpieniami w czasie II Wojny. Nikt nie kwestionuje daniny naszych cierpień. Od zawsze jednak ton naszych wypowiedzi na ten temat wskazuje, iż uważamy, że inni mieli lepiej. Jakie to kłamliwe, krzywdzące i oburzające! Jakie to głupie! Sugeruje, iż wojna nie jest taka zła, tylko my mieliśmy pod górkę. Wielokrotnie już zdarzyło mi się słyszeć on naszych rodakow, iż w Polsce przydałby się jakiś Hitler, by w końcu zrobić tu porządek. Takim ludziom przydałaby się niniejsza lektura. O ile byliby w stanie ją zrozumieć... Ржевская мясорубка! Gdy czytamy, jak w ciągu minuty z kompani pozostaje dwóch żywych, jak w ciągu kwadransa z batalionu pozostaje trzech, jak ta maszynka w czasie godziny zmienia dziesiątki tysięcy ludzi w siekane mięso zmieszane z ziemią, resztkami mundurów i sprzętu, to rozumiemy, iż wcale nie mieliśmy tak źle. Nie wiem, czy Powstaniec Warszawski miał gorzej i czy chciałby się zamienić na przeżycia z Ruskim spod Rżewa. Choćby z autorem, który przeżył wiele razy tylko dzięki uśmiechowi losu. Na chwilę odwołano go z batalionu, który za chwilę został zmieciony z powierzchni ziemi, to znowu został ranny i stracił przytomność w odpowiednim momencie...
Gorbaczewski bezlitośnie unaocznia nam bezsensowne okrucieństwo radzieckiej taktyki ataku ludzkimi falami na głęboko urzutowaną obronę niemiecką. Pokazuje hekatombę ofiar niemieckiej agresji, nieudolności radzieckiego dowództwa, mrozu, głodu i chorób. Nie kryje też istnienia uprzywilejowanych, stojących wysoko w hierarchii, którzy na froncie opływają we wszystko. Ukazuje nam prawdę, rzecz, której wielu z nas nie chce oglądać, gdyż burzy zaufanie do takich haseł jak Bóg, Honor i Ojczyzna. To samo bowiem zobaczymy, tylko okiem hilterowca, u Sajera, a jeśli dobrze poszukamy, to zawsze i wszędzie.
Autor przedstawia wszystko tak jak widział wówczas, w czasie tych tragicznych przeżyć. Nie wiemy, czy dziś dopuszcza do siebie świadomość, iż to jego ojczyzna chciała rozpętać wojnę, w której trakcie miała wyzwolić z okowów kapitalizmu całą Europę, może i świat, a Hitler jedynie wykonał samobójcze przeciwuderzenie, dzięki czemu wszyscy dziś nie mówimy po rosyjsku. Nie wspomina o tym. Pisze tak, jak wszystko rozumiał wtedy i jest to niezwykle cenne. Faszyści są dla niego agresorami i bestiami. Jego wojna to wojna sprawiedliwa, w obronie ojczyzny. Mimo tego nie wybiela swoich. Choć tłumaczy zbrodnie Armii Czerwonej i ukazuje mechanizmy, które do nich doprowadziły, to ich nie ukrywa. Z bezlitosną otwartością pokazuje obrazy z walk sowietów w Polsce i w Prusach, gdzie zezwierzęcenie żołnierzy Stalina osiągnęło apogeum. Z drobiazgową dokładnością maluje przed nami nawet powojenny, planowy rabunek ziem polskich i niemieckich zakończony wywózką mienia do Rosji. Ponieważ relacjonuje to jednak rzetelnie i prawdziwie, rozumiemy dlaczego tak się wszystko odbyło, dlaczego wszystko tak wyglądało. Jego opowieść, choć tworzy jednostronne ujęcie, jest prawdziwa w każdym szczególe i tworzy spójny obraz choćby ze wspomnianą powieścią Zapomniany żołnierz. Gdybym miał wybrać tylko dwie książki, by prawdziwie oddać charakter walk na froncie wschodnim, być może wybrałbym te dwie. Uzupełniają się jak awers i rewers tej samej monety.
Gorbaczewski nie tylko uzmysławia nam rzeczy, które znamy, ale których skali lub wagi nie doceniamy, czyli przede wszystkim rozmiar cierpień narodów ZSRR w trakcie tej wojny. Uważny czytelnik zauważy prawdę także w wielu innych aspektach i szczegółach tej opowieści. Pokazuje nam między innymi, niestety bardzo prosto i wyraźnie, dlaczego AK było traktowane przez nich jak bandyci. My zawsze myśląc AK – Sowieci mamy na myśli Powstanie Warszawskie, a przecież konflikt między AK i Armią Czerwoną zaczął się od dnia, kiedy Ruscy zaczęli wyzwalać nasze ziemie i spotkali pierwszych naszych. Jak wygłodniali, wymęczeni Rosjanie, którzy przepełnieni byli słusznym gniewem i żądzą zemsty na Niemcach mieli traktować tych Polaków, którzy zamiast cieszyć się z wyzwolenia ich ziem od faszystowskiego buta, którzy zamiast im pomagać, od pierwszych chwil występowali przeciw nim? Czy nie mieli prawa uważać ich za bandytów? My mieliśmy swój punkt widzenia i oni swój. My mamy swoją historię i oni swoją. I chwała tym, którzy każdą z tych historii potrafią opowiedzieć prawdziwie.
Cóż mi pozostaje do powiedzenia? Chyba tylko podkreślić, iż wśród ogromu literatury wojennej, nie tylko tej o II Wojnie traktującej, opowieść Borisa Gorbaczewskiego jest rzeczą wyjątkową. Powinniśmy ją polecać każdemu bez wyjątku, zwłaszcza w komplecie z tyle razy już wspominanym Zapomnianym żołnierzem, by każdy wiedział, jak naprawdę wygląda oblicze wojny, by nigdy nie wyrosło pokolenie, które pomyśli, iż wojna może być czymś dobrym. Polecam więc i ja; absolutnie i z pełnym przekonaniem

Wasz Andrew




* Szokującym przykładem takiej działalności może być choćby twórczość Leo Kesslera
** Rżewska maszynka do mielenia mięsa. Czas odwagi. Cel - przeżyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)