wtorek, 31 stycznia 2012

Księżyc w nowiu



Księżyc w nowiu (oryg. New Moon) to druga część cyklu o perypetiach Isabelli Swam, amerykańskiej nastoletniej niedorajdy. W pierwszej części zatytułowanej Zmierzch, urwanej prawie w pół słowa, śledziliśmy początek szalonej miłości wspomnianej szarej myszki do księcia z bajki, nieziemsko przystojnego i bogatego Edwarda Cullena, którego jedyną wadą jest to, iż jest wampirem.


Zmierzch, choć nie jest zbyt ambitną lekturą, wciągnął mnie i z niecierpliwością przeskoczyłem do Księżyca w nowiu ciekaw, jak też autorka rozwinie temat związku wilkołaka z człowiekiem.

Pod względem edytorskim druga część wampirzego cyklu, choć wydana w tej samej oficynie, prezentowała się o tyle gorzej, iż w treści roi się od błędów; złych form i zagubionych końcówek. Pomimo tego dyskomfortu okazała się jeszcze bardziej wciągająca niż Zmierzch. Schematyzm fabuły zdecydowanie przełamało zaludnienie wampirzo-ludzkiego świata trzecią rasą, wilkołakami. Co to będzie miało wspólnego z główną bohaterką i jak się rozwinie jej miłość do pięknego krwiopijcy, nie będę zdradzał.

Z jednej strony, podobnie jak w przypadku Zmierzchu, Księżyc w nowiu zdecydowanie wypada pochwalić za to, że potrafił przyciągnąć do czytelnictwa szerokie rzesze młodzieży dotąd cierpiącej na awersję do słowa pisanego na papierze, zwłaszcza zaś płci piękniejszej. Daje też całkiem niezłą rozrywkę, choć jednorazową, bo drugi raz czytać sobie tego nie wyobrażam, nawet czytelnikowi dojrzałemu i oczytanemu.

Z drugiej jednak, zwłaszcza jako powieść kierowana do młodych czytelniczek, musi być powieść Stephanie Meyer napiętnowana za pozorne szerzenie stereotypów, które od wieków zadżumiają umysły romantycznych nastolatek, a nawet nastolatków. Nie jestem pewien, czy wszyscy tą pozorność wychwycą.

„Miłość jest ślepa. Im mocniej się kogoś kocha, tym bardziej irracjonalnie się postępuje”* Wielu odbiorców, zwłaszcza mniej uważnych, jest pewna, iż ta tak często powtarzana w tekście teza jest motywem przewodnim powieści. Jednak w rzeczywistości dylematy głównej bohaterki są rozterkami dojrzałego człowieka; jak pogodzić sprzeczne okoliczności życia, których pogodzić się nie da, jak zdobyć miłość na której nam najbardziej zależy, a jednocześnie wyrządzić jak najmniej szkód naszym bliskim, których ten sukces zrani. Są to sytuacje jakże częste w codziennym życiu i nienawidzące się potwory pomiędzy którymi balansuje Isabella można odbierać jako alegorię sytuacji bez wyjścia, gdy wybór jest tylko pomiędzy złem większym a mniejszym. Podobnie ograniczenia fizyczne bohaterki można odczytywać jako aluzję do bezsilności, z którą tak często borykają się ludzie w swym życiu, a jej ukryte talenty jako niewykorzystane zdolności, których wielu z nas ma w sobie świadomość, ale wykorzystać ich nie potrafi. Jak wiele jest zaprzepaszczonych talentów pokazują choćby programy takie jak X-Factor. W muzyce te talenty wyłapuje telewizja, ale w innych dziedzinach niejednokrotnie niezwykłe nawet zdolności są zaprzepaszczane.

O tym, że powieść ma charakter alegoryczny świadczy choćby takie zdanie: „Chcę być wieczną nastolatką, tak jak ty.”**. To nie są słowa nastolatki. Młodzi chcą być dorośli. To dorośli chcą być wiecznie młodzi.

Czy nastolatek widzi analogie między rozgrywką z potworami, a rozgrywką z losem? Nie wiem. Ważne, że powieść wciąga, powiększa rzesze młodych czytelników (chyba głównie czytelniczek), a i dorosłym potrafi zapewnić dobrą rozrywkę. Nie rozpisuję się dalej, gdyż właśnie zaczynam następną część – Zaćmienie. I wcale się tego nie wstydzę. Księżyc w nowiu to dobra, bardzo dobra powieść, choć arcydziełem też na pewno nie jest


Wasz Andrew

* Księżyc w nowiu str. 289
** Księżyc w nowiu str. 457

Ps. W trakcie lektury kolejnych książek składających się na cykl Zmierzch nastąpiło przewartościowanie pierwotnej oceny powieści Księżyc w nowiu. Tutaj pozostawiłem pierwotne oceny; takie jakie nadałem przed przejściem do następnych części. Jak i dlaczego zmieniały się moje wrażenia dotyczące Zmierzchu przeczytacie w następnych recenzjach. Zapraszam do lektury refleksji z Zaćmienia, która ukaże się już wkrótce.


Książki Stephenie Meyer

1 komentarz:

  1. Podoba mi się, że do każdej części napisałeś oddzielną recenzje z wrażeniami "na żywo". Przy 4 częściach te wrażenia się zmieniają. Ja już tak dokładnie nie pamiętam swoich.
    Świetne jest to, co napisałeś o alegorii w tej powieści. Pisała ją przecież dorosła kobieta, a nie nastolatka i chcąc nie chcąc coś z jej poglądów czy światopoglądu musiało przeniknąć do powieści. Ja podczas czytania nie ujęłam tego tak trafnie i dokładnie jak Ty, choć czułam, że te uczucia Belli nie są tylko i wyłącznie wyssaną z palca bajeczką. Nie wiem, jak to określić ;-).
    Czekam na kolejne recenzje :-).

    OdpowiedzUsuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)